Tasja Ceramics: duński minimalizm z polską fantazją
Sztuka ŻyciaTasja Puławska porzuciła grafikę dla ceramiki, a Warszawę dla Kopenhagi. Lepi piękne, proste naczynia. Tasja P. Ceramics serca Duńczyków już podbiła.
Zaczęło się od...
Zawsze chciałam studiować wzornictwo przemysłowe, ale skończyłam grafikę w Warszawie, a potem projektowanie mediów w Bauhaus Universität w Weimarze. Po studiach pracowałam kilka lat jako grafik i równocześnie chodziłam na warsztaty z ceramiki. Potrzebowałam zajęcia, które byłoby kreatywne, ale nie wymagało siedzenia przed komputerem. Przez kilka lat było to moje hobby. Kiedy wyjechałam do Oslo za moją miłością, zaczęłam więcej czasu poświęcać ceramice. Pracowałam na pół etatu, a drugie pół spędzałam w pracowni ceramicznej. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się z moim chłopakiem na przeprowadzkę do Kopenhagi. Tam zostałam uczennicą Erica Landona – guru duńskiej ceramiki – i pracowałam dwa lata w jego pracowni Tortus Copenhagen. W końcu udało mi się otworzyć własne studio.
Ceramikę lubię za to, że...
...wymaga od artysty wielu umiejętności, nie tylko manualnych, także cierpliwości, uporu, precyzji oraz ogromnego skupienia. Pamiętam mój pierwszy dzień w pracowni Landona. Eric szkliwił właśnie duże, ważące cztery kilogramy wazony. Zanurzał je w wiadrze ze szkliwem, trzymając końcówkami palców za stopę, by nie zostawić śladów. Patrzyłam z niedowierzaniem, że tak można, bo trzeba mieć bardzo silne ręce. W pewnym momencie podał mi jeden z wazonów. Byłam pewna, że go upuszczę i pierwszy dzień mojej wymarzonejpracy będzie ostatnim. Na szczęście się udało.
Mieszkam w Kopenhadze bo...
To przyjazne miasto. Pełne świetnych restauracji, dobrego designu i rzemieślników. Tu żyje się łatwiej. Wszędzie jeździ się rowerem, nigdzie nie jest daleko. A poza tym jest tu morze, które bardzo lubię i dużo przyjaznych ludzi otwartych na innych. Duńczycy o wiele lepiej niż my znają się na rękodziele i designie. Większość potrafi wymienić nazwiska ulubionych projektantów i architektów. Dla nich bardzo ważny jest dom, to, jak jest urządzony, czy jest przytulny i czy ma to słynne „hygge”. Dużo uwagi poświęcają też zrównoważonemu rozwojowi i ekologii.
Ceramika robiona ręcznie jest…
...nie zawsze perfekcyjna, ale właśnie dzięki temu piękna, przestaje być anonimowa, wzbudza większe zaufanie. Kiedy widać, w jaki sposób, z jakiego materiału i przez kogo została zrobiona, wiemy, za co płacimy. W studio mam sklep, więc moi klienci widzą, jak powstają rzeczy, które kupują. Ja robię to starą rzemieślniczą techniką. Myślę, że bardzo lubią podglądać mnie przy pracy.
Moje naczynia kupują...
Na początku byli to głównie sąsiedzi, którzy cieszyli się, że taka pracownia ze sklepem powstała w ich okolicy. Miałam wrażenie, że niektórzy kupowali cokolwiek, na przykład kubek, żeby pomóc mi na starcie, a inni przychodzili, by powiedzieć kilka ciepłych słów i pochwalić, że robię superrzeczy. Chyba do dziś najwięcej sprzedaję właśnie kubków. Mam też zamówienia na całe zastawy. Ci, którzy kupują ceramikę na prezent, często proszą o dedykację na spodach talerzy czy wazonów.
Na początku mojej pracy zrobiłam zastawę z rysunkami liści, bo tak sobie życzyła klientka. Od razu mi się przypomniało, dlaczego rzuciłam pracę grafika. Nie chciałam być wykonawcą cudzych pomysłów, a nie umiałam forsować swoich, nie byłam asertywna. Od tamtej pory robię rzeczy na zamówienie, ale tylko w moim stylu. Mogę zmienić nieco wielkość lub formę, ale szkliwa, gliny, wzoru już nie. I jeszcze jedno jest dla mnie ważne — żeby moja ceramika była nie tylko ładna, ale i praktyczna, żeby można było jej używać na co dzień.
Kontakt do artystki: tasjaceramics.com
Tekst: Joanna Kornecka
Zdjęcia: ARCHIWUM ARTYSTKI