jak zbierać szkło i sprzedawać antyki

Jak zbierać szkło i sprzedawać antyki? Polsko-duńska para opowiada o swoich pasjach i biznesie

Kolekcje

Kochają antyki, mają swoje sklepy vis-à-vis w jednym z miasteczek na północy Danii. A do tego oboje z pasją zbierają polskie szkło: Preben uwielbia wazony „Osiołki”, a Ania - świeczniki „Karolinki”. W sumie mają już setki egzemplarzy. Choć mocno zapracowani, znaleźli czas, by opowiedzieć „Werandzie” o swoich pasjach.

jak zbierać szkło i sprzedawać antyki
Fiński vintage, czyli wazon projektu KAYA BLOMQVISTA, lata 60. XX w.

Beata Majchrowska: Patrzę na wasze dwa sklepy wielkości hangarów lotniczych i setki tysięcy zgromadzonych tam przedmiotów oraz mebli i myślę sobie - pewnie handlują antykami od pięciu pokoleń... 

Anna Rutkowska: Nic podobnego - wspólnie zajmujemy się tym od 15 lat.

Jakie były początki? 

AR: Moja historia zaczęła się w Polsce, w Częstochowie, skąd pochodzę. Zawsze miałam zamiłowanie do starych rzeczy, a prowadzenie firmy budowlano-remontowej dawało okazję do wyłapywania perełek. Na przykład wchodziliśmy do jakiegoś mieszkania i właściciel mówił: „Tu jest taki kaflowy piec, ja go nie chę, proszę to rozebrać". A okazywało się, że kafle są z manufaktury księcia Lubomirskiego. Więc - dawaj, pakujemy wszystko w kartony i zabieramy do swojej piwnicy. 

To nie lada gratka. I potem to odsprzedawałaś?

AR: Nie to było najważniejsze. Największą frajdę sprawiało mi zawsze tropienie, skąd pochodzą te antyki, jaka była ich historia. Chciałam się wszystkiego dowiedzieć o danej rzeczy, za wszelką cenę. Potrafiłam miesiącami szukać informacji o niej. 

Mówisz jak historyk...

AR: Skąd! Z zawodu jestem modystką. Poza antykwariatem prowadzę też pracownię - tworzę kapelusze i rozmaite nakrycia głowy.

 

polskie szkło artystyczne
Kompozycja wazonów autorstwa m.in.: L. Pijaczewskiej, Cz.Zubera, K Krawczyka

Brzmi to tak sentymentalnie… Gdzie się wyuczyłaś tego zawodu?

AR: W zawodówce, oczywiście. A konkretnie - w Zespole Szkół Mechaniczno-Budowlanych. To była legendarna szkoła, a ja chodziłam do klasy wielozawodowej. Był tam murarz, piekarz, szyldziarz, malarz na szkle, gorceciarka. Praktykowaliśmy w prywatnych warsztatach i zakładach. 

I jak modystka i antykwariuszka poznała swoją drugą połówkę - Prebena Larsena? 

AR: Poprzez brata, który wyjechał do Danii do pracy. Preben zaczął przyjeżdzać w odwiedziny do Polski, którą zresztą znał jeszcze z lat 70., miał tutaj przyjaciół. Byłam wtedy w trudnej sytuacji - zostałam wdową z dójką małych dzieci, na głowie miałam prowadzenie firmy oraz sklepu. Najpierw żyłam między Dania a Polską, a potem zabrałam dzieci i zamieszkaliśmy w Danii na stałe. Całe życie byłam niezależna, więc chciałam mieć swój sklep i tych klientów z Polski „zacząć przerzucać”. I to faktycznie się udało - kiedy w Løkken otworzyłam pierwszy sklep, moi stali przyjeżdżali tutaj po antyki. Ja, nie znając jeszcze duńskiego, jeździłam razem z Prebenem i paluszkami pokazywałam, co bym chciała kupić. 

Czy klienci z Polski wciąż się tutaj pojawiają?

AR: O tak, od dwóch lat współpracuję z Mario Glassem, kolekcjonerem i galerzystą, który - i to jest totalny zbieg okoliczności - uczęszczał do tej samej szkoły w Częstochowie. Ale wtedy się nie znaliśmy. Nawiązaliśmy kontakt dopiero dwa lata temu na jednej z jego aukcji szkła i zaprzyjaźniliśmy się. Raz na klika miesięcy Mario wraz z żoną Patti organizują aukcje antyków na żywo, tzw. live’a, u nas. Przez kilka dni sprzedajemy na żywo setki rzeczy z mojego sklepu - głównie szkło i porcelanę. Ale jest też biżuteria, tkaniny czy rozmaite ciekawostki (np. okazyjnie zdobyte pudełka do przechowywania klocków Lego). Te duńskie live’y cieszą się ogromną popularnością. 

wazony Osiołki Zubera
Fragment kolekcji szkła Prebena Larsena – wazony „Osiołki", proj. Czesława Zubera

Preben to potwierdza… Choć nie mówi po polsku, bardzo wiele rozumie i śledzi wszystkie live’y z zaciekawieniem. Preben, teraz na Ciebie kolej - opowiedz, jak zacząłeś zbierać polskie szkło i dlaczego w Twoim domu króluje wazon „Osiołek”?

Preben Larsen: Po prostu zakochałem się w „Osiołku” od pierwszego wejrzenia. Wszedłem do sklepu Mario Glassa i tak mnie zachwyciły te wazony, że musiałem sobie jeden kupić. Ale szybko doszedłem do wniosku, że muszę zacząć je zbierać. 

Jaki był ten pierwszy - w jakim kolorze?

PL: Czerwonym, oczywiście, ponieważ mieszkam w Danii i czerwony jest naszą barwą narodową. 

A jakie były następne?

PL: Ponieważ wiele rzeczy w życiu kolekcjonowałem, to wiedziałem, że trzeba zaczynać budowanie zbioru od wyszukiwania rarytasów, zanim inni ludzie do tego dojdą (śmiech). Tak więc skupiłem się na tropieniu rzadkich okazów, w tym przypadku są to „Osiołki” wielokolorowe (czasem są mieszanką nawet 10 przenikających się barw) czy w kolorze zielonym. 

 

figurki Troll Ludwika Drost
Kolekcja przycisków do papieru „Troll", proj. Eryki Trzewik-Drost dla huty Ząbkowice
lampa art deco
Niemiecka fajansowa lampa w stylu art deco

Wielkie i, jak to u Skandynawów, niezasłonięte okna to wspaniałe miejsce do eksponowani okazów z Twojej kolekcji…

PL: Od początku „Osiołki” ustawiane były na oknach. Teraz jest ich tyle, że mają własne regały.

Ile sztuk zgromadziłeś?

PL: W tej chwili mam ich 79 i są wśród nich takie rarytasy jak wersje mini - wazoniki o wysokości 1,5 - 2 centymetrów. W tym taki w kolorze coca-coli (rzadkość!). 

Widzę tutaj także cały rządek trolli - jakże skandynawski motyw…

PL: To prawda, ale te akurat to polskie Trolle - projekt Eryki Trzewik-Drost z huty ząbkowickiej. Mamy bardzo podobne figurki, ludzie je często mylą, ale polskie rozpoznajemy po tym, że mają rączki splecione na brzuszku. 

A wcześniej co kolekcjonowałeś?

PL: Zaczynałem, oczywiście od duńskiego szkła, z XVIII i XIX wieku. Miałem też „specjalizacje” - na przykład zbierałem wazony hiacyntowe - takie, w które kłada się cebulkę, z której wyrasta kwiat. Zbierałem też figurki duńskiej firmy Royal Copenhagen, Binger Grøndal i Dahl Jensen. Miałem bardzo dużą kolekcję, ponad 1000 sztuk, szkła z Murano. Ale sprzedałem. Szkło murano czy czeskiego szkła pełno na całym świecie. A „Osiołki" są bardziej unikalne. Mam też trochę szkła Fiedorowicza, nawet z osobistą dedykacją, bo miałem okazję poznać tego projektanta osobiście. 

świeczniki Karolinka Drost Ząbkowice
Świeczniki „Meksykanki" i „Karolinki", proj. Eryki Trzewik-Drost dla huty Ząbkowice
wazon but murano
Wazon-but ze szkła murano
wazon osiołek Zuber
Wazon „Osiołek", proj. Czesław Zuber
Mario Glass duński live
Mario Glass, kolekcjoner i kreatywny specjalista od aukcji szkła i porcelany

Ty masz „Osiołki”, a Ania ma swoje „Karolinki” - kultowe świeczniki z huty Ząbkowice. Aniu, opowiedz o nich.

AR: „Karolinki” to numer jeden mojej kolekcji. Z różnych powodów, także z racji nazwy - mam córkę Karolinę. Bardzo podoba mi się też prostota ich  formy, nawiązująca do śląskiego folkloru. Mam 13 egzemplarzy „Karolinek”, w większości są podwójne, bo świeczniki w parze wyglądają bardziej elegancko. Najbardziej cieszę się z tej rozalinowej (odcień różu), choć brak mi jeszcze w kolekcji czerwonej. Poza tym mam mnóstwo innego szkła - projekty Horbowego, Sadowskiego, Pijaczewskiej, Jabłońskiego i Drostów. 

Co ciekawego można kupić na organizowanych w Twojej duńskiej galerii aukcjach na żywo?

AR: Duńskie live'y gromadzą ludzi którzy poszukują ciekawych, designerskich rzeczy. Zawsze dużym zainteresowaniem cieszą się kubki roczne z Royal Copenhagen, które były produkowane od 1967 do 2014 roku. Co roku miały inną stylistykę z wkomponowanym rokiem produkcji - to zawsze świetny prezent na urodziny dla bliskiej osoby. Ludzie kochają srebra marki Georg Jensen czy termosy, mleczniki oraz popielniczki Steltona. No i dwa legendarne nazwiska: Pera Lütkena tworzącego szklo w manufakturze Holmegaard czy Bjørna Wiindblada - projektanta baśniowej porcelany. Ludzie polują na kultowe zabawki, np. drewnianą małpkę Kaya Bojesena. Ostatnio wielkim wzięciem cieszyły się szklane boje rybackie. Dziś używa się już plastikowych, które wyglądają nieciekawie. A Preben ma znajomego, który dla niego skupuje takie antyki od norweskich i szwedzkich rybaków. 

wazony Osiołki Zubera
Wazon „Osiołek" ze szkła kobaltowego i jego wersja mini, proj. Czesław Zuber

I o boje są boje?

AR: Oj, bywają naprawdę gorące licytacje, ale i dużo śmiechu, bo atmosfera u nas jest domowa, a nie podniosła jak w domu aukcyjnym Chiestie's, hehe... Preben grywał już na saksofonie, były przebieranki, rozmaite konkursy z nagrodami. Zwykle pod koniec wielogodzinnych live'ów można jeszcze zdobyć tzw. gratisy (trzeba wykazać się refleksem). 

Czyli katalogów przedaukcyjnych nie publikujecie?

AR: Ależ skąd - to by było awykonalne. Za dużo mamy przedmiotow i cały urok tych wydarzeń polega na tym, że chodzimy z kamerką, pokazujemy z bliska rzeczy, mówimy o nich i odpowiadamy na pytania zainteresowanych. Często też nie wiemy, co dokładnie będzie w ofercie, bo zdarza się, że wpada do galerii jakiś Japończyk i kupuje pół kontenera przedmiotów. Duński design cieszy się w Kraju Kwitnącej Wiśni wielkim uznaniem. 

Bywacie na polskich live’ach Mario Glassa prywatnie, żeby wzbogacać swoją kolekcję?

AR: Oczywiście! Zdarzyła nam się nawet kiedyś z Prebenem zabawna historia - licytowaliśmy ten sam przedmiot, nie wiedząc o sobie i podbijając jego cenę… Chodziło o miniwazon „Osiołek" - Preben chciał go mieć, bo je zbiera, a ja chciałam mu go kupić w prezencie. Zdenerwował się, wyszedł zapalić, a ja w tym czasie wylicytowałam tego „Osiołka". Przyznałam się dopiero następnego dnia... Takie rzeczy mogą się zdarzyć tylko ludziom zwariowanym na punkcie szkła. 

Anna Rutkowska i Preben Larsen w swoim domu w Danii
Anna Rutkowska i Preben Larsen w swoim domu w Danii


Z Anną Rutkowską i Prebenem Larsenem rozmawiała Beata Majchrowska

Adres sklepu: Vrenstedvej 465, 9480 Løkken
Instagram: @annas_antik_og_nostalgi_

Informacje o aukcjach także na Instagramie: @mario.glass.gallery i Facebooku: @Mario Glass

Zdjęcia: Beata Majchrowska

Przeczytaj też: Czesław Zuber tworzy rzeźby grawerowane w szklanych bryłach. Są niezwykłe! Tryskają kolorami i... humorem
 

Zwierciadła Kalendarz Zwierciadła Kalendarz