Bycie kurą domową może przybierać różne formy. W przypadku Karin Larsson sprowadziło się do wychowania gromady dzieci i zrewolucjonizowania skandynawskiego wzornictwa.

Styl skandynawski do poprawki

Pod koniec XIX wieku szwedzkie domostwa miały być przede wszystkim reprezentacyjne. Liczył się splendor. Wygoda i zdrowy rozsądek już nie tak bardzo. W kraju z deficytem słońca zasłaniano okna grubymi (ale drogocennymi) materiami, pokoje zapełniano ciężkimi meblami w ciemnych barwach, które z kolei zastawiano masą bibelotów. Mieszczanie snuli się po tych smętnych wnętrzach w ciszy i z godnością. Gdyby zobaczyli, jak żyje się w Lilla Hyttnäs, byliby zszokowani. Bo ten niesamowity, awangardowy dom został stworzony dla wygody mieszkańców, a nie na pokaz. Pełne światła i koloru nieformalne wnętrze zaprojektowano właśnie po to, by w nim biegać, śmiać się i relaksować do woli.

Stary dom i nowoczesny dizajn

Karin Bergöö miała zostać wielką malarką. Ukończyła sztokholmską Akademię Sztuk, ale nie zrobiła kariery, bo wolała wyjść za mąż za biednego jak mysz kościelna kolegę po pędzlu Carla Larssona. Wyjechała z mężem na głęboką prowincję i zajęła się domem. Wiktoriański stereotyp? Nie w tym przypadku. Za jej sprawą stary, drewniany dom – prezent od ojca – stał się poligonem nowoczesnego dizajnu. Inspirując się najnowszymi europejskimi trendami (np. estetyką arts and crafts), sztuką ludową i japońską, Karin stworzyła na wskroś nowoczesne wnętrza, w których każdy czuł się dobrze.

Styl skandynawski pełen światła i przestrzeni

Okna, niczym nieprzesłonięte, wpuszczały masę światła. Z drewnianej podłogi zerwano ciemną farbę. Zniknęły grube dywany a w ich miejsce pojawiły się barwne chodniczki w pasy albo w awangardowe, abstrakcyjne wzory. W pokojach rozstawiono wesołą mieszaninę mebli – starych i nowych, zrobionych na zamówienie. W każdy wolny kąt wstawiono doniczkę z kolorowymi kwiatami czy mały stoliczek na książki pani albo na fajkę pana domu. W jadalni ogromny stół, czerwone krzesła i wyściełane ławy zachęcały do długich poobiednich rozmów.

Karin projektowała, tkała, szyła i haftowała – wszystkie obrusy, makaty, chodniczki, a nawet pościel i ubrania domowników to jej autorskie dzieło. Carl malował – dekoracje naścienne i meble, a potem sielskie życie swojej rodziny w Lilla Hyttnäs. Wydany w 1899 roku album z tymi obrazami, zatytułowany „Ett hem” („W domu”) raz na zawsze zmienił nie tylko podejście Szwedów do projektowania wnętrz, ale i ich pogląd na to, jak powinno wyglądać życie rodzinne. W domu Larssonów dzieci mogły, w przeciwieństwie do większości swoich rówieśników, biegać i rozrabiać. Miały własne pokoje i specjalną przestrzeń do zabawy. Karin często pytała je o zdanie i wykorzystywała ich pomysły przy projektowaniu tkanin i wnętrz. W miarę jak powiększała się rodzina Larssonów, a kariera Carla nabierała tempa, Lilla Hyttnäs stawało się coraz większe. W sumie rozbudowano je aż 4 razy.

Karin Larsson - matka chrzestna... IKEA.

Oryginalny wystrój przetrwał do dziś. Na koniec ciekawostka: w roku 1948 zdolny, młody handlowiec Ingvar Kaprad wpadł na genialny pomysł – zaczął produkować meble według wzorów z Lilla Hyttnäs. Odniósł błyskawiczny sukces. Dziś jego firma ma prawie 300 sklepów w 44 krajach. W ten sposób Karin Larsson została matką chrzestną... IKEA.

Tekst: Weronika Kowalkowska

Zdjęcia: Carllarsson.se, BE&W, Wikimedia