salon w stylu klasycznym

Palazzo z jabłonką – klasyczne wnętrza domu w Szczecinie

Stylowe i przytulne

Eleganckie, klasyczne wnętrza urządzono w niezwykłym domu w Szczecinie. Przypomina włoskie palazzo, tylko w bardziej współczesnej wersji. Stoi przy alei obsadzonej starymi platanami, w najpiękniejszej dzielnicy miasta. Ma trzy piętra, dwa skrzydła, wysokie na trzy metry okna z łukami i przepiękne patio. Na górze oszklony zimowy ogród, a przy nim szkołę dla... dwójki dzieci.

reklama

Jasne i klasyczne wnętrza domu w Szczecinie

Matthias Gorenflos z berlińskiej pracowni Gorenflos Architekten, który przygotował projekt, nie miał łatwego zadania – na niezbyt dużej działce musiał zmieścić 430-metrowy dom i jak największy ogród (stąd pomysł na piętra i skrzydła). Gdy zaczynał projektowanie, właściciele – Dorota i Tomek – właśnie wrócili z podróży po Toskanii. Spędzili tam lato i byli tak zachwyceni, że postanowili odrobinę tego klimatu przenieść do Szczecina. Dlatego w salonie pojawiły się kominek i zaokrąglone okna, a na dachu… mnich i mniszka – włoskie ceramiczne dachówki. Popularne w krajach śródziemnomorskich, a w Polsce spotykane głównie na zabytkowych zamkach i kościołach.

Udało się też urządzić urocze zielone patio, podobne do tych przy południowych rezydencjach. Zamiast cytrusowych i oliwnych drzewek rośnie tu rozłożysta jabłoń, pamiętająca jeszcze czasy wojny. Cały czas wydaje owoce, a Dorota robi z nich pyszny sok. Gdy budowa ruszała, Dorota i Tomasz wyjechali akurat na rok do Wielkiej Brytanii, więc wszelkie ustalenia odbywały się… przez telefon. Po jednej stronie słuchawki oni, po drugiej Karolina Trojga ze szczecińskiej pracowni projektowej Innerium, która czuwała, by wszystko szło, jak należy.
 

biały dom w szczecinie
meble ogrodowe


Klasyczna aranżacja wnętrz

Sofy, fotele i kanapy w stylu klasycznym – znaleźli jeszcze w Anglii, w jednym z showroomów w Oxfordzie. Usłyszeli jednak, że do Europy Wschodniej salon rzeczy nie wysyła. Długo negocjowali, ale sprzedawcy byli nieugięci. Dopiero podczas rozmów z szefem sprzedaży okazało się… że meble są produkowane w Polsce, pod Poznaniem. Zobowiązali się, że sami je odbiorą, i w końcu dobili targu. Pozostałe szafy, bibliotekę, garderobę, schody i drzwi wewnętrzne zrobił stolarz ze Szczecina – Jerzy Jama. Dzięki temu, że wyszły spod jednej ręki, wszystkie do siebie pasują.

Ważne miejsce w domu zajmują obrazy, grafiki i zdjęcia. Są tu prace m.in. Rafała Olbińskiego, Wojciecha Siudmaka, Tomasza Sikory. Dzięki działalności w Fundacji Neptuna Sięgajcie Gwiazd, gdzie Dorota jest kanclerzem, właściciele poznali ich autorów osobiście. Fundacja wspiera artystycznie uzdolnioną młodzież, organizuje wystawy i warsztaty ze słynnymi twórcami. Jakiś czas temu Dorota poznała na takim spotkaniu Wojciecha Siudmaka.

– Prawie 20 lat wcześniej Tomek zabrał mnie na jego wystawę do Muzeum Narodowego w Szczecinie – wspomina. – Tak bardzo zachwycił mnie obraz „Nici losu”, że poprosiłam koleżankę po ASP o namalowanie kopii. Wyszła średnio, ale ją powiesiłam. Opowiedziałam panu Wojtkowi tę historię i tak go poruszyła, że kilka dni później dostałam od niego przesyłkę z litografią „Nici losu” wraz z dedykacją. Wtedy sama poczułam się, jakbym sięgała gwiazd – wspomina wzruszona.


Szkoła i ogród zimowy w domu

Szkoła jest na najwyższym piętrze w domu. Aby dzieci – 13-letnia Helenka i 15-letni Gustaw czuły się rzeczywiście jak w szkole, potrzebne było pomieszczenie wyraźnie oddzielone od reszty domu i na tyle duże, by zmieściły się wszystkie pomoce dydaktyczne i materiały. – Codziennie uczę tu Gustawa i Helenę – mówi Dorota. – Metodą Marii Montessori, w której zabawa łączy się z nauką i gdzie ogromną wagę przywiązuje się do rozwijania pasji dziecka. Dziś jest już sporo szkół i przedszkoli w Polsce, które z niej korzystają, ale gdy my zaczynaliśmy, jeszcze ich brakowało.
 


Ogród zimowy znajduje się tuż obok, na tym samym piętrze. Z trzech stron ma szklane ściany. Są tu kwiaty i drzewka w donicach, miękkie pufy i poduchy rozłożone na parapetach. – To ulubione miejsce wszystkich naszych gości. – Gdy przesuniemy pod ściany stoliki, mamy idealny parkiet do tańca. Co roku spędzamy tu więc sylwestra i przyjaciele nie chcą słyszeć o zmianie miejsca – śmieją się gospodarze.

Wygodne mieszkanie w stylu klasycznym

Dorota i Tomasz zgodnie twierdzą, że mają dom prawie idealny. Dlaczego prawie? – Jest bardzo wygodnie, mamy dużo miejsca. Podczas świąt i innych większych uroczystości, gdy zjeżdża się cała, spora rodzina, nigdy nie bywa za ciasno. A kiedy komuś z nas zamarzy się odrobina samotności, zawsze znajdzie się w domu odludny kąt – tłumaczą.

– Ale mamy jeden mały kłopot. Nie możemy dowołać się dzieci na obiad, kiedy siedzą w swoich pokojach. Są na tyle daleko, że nas nie słyszą. Musimy do nich dzwonić – śmieje się Dorota.– Ostatnio zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie wyszkolić naszej suczki Airis i nie wysyłać jej po dzieci – dodaje rozbawiony Tomek.

Obejrzyj całą sesję w galerii zdjęć.

> Zobacz także: Elegancja w przedwojennym stylu w willi z ażurową werandą <

ZDJĘCIA I TEKST: MONIKA FILIPIUK
STYLIZACJA: ELIZA MROZIŃSKA