W odcieniach relaksu – wnętrza w stylu hamptons urządzone w bieli, szarościach i błękitach
Stylowe i przytulne– Zakochałam się w stylu hamptons, kiedy jeszcze nikt o nim u nas nie słyszał – mówi Ania. – I wciąż podoba mi się najbardziej ta oryginalna wersja, zza oceanu, a nie jego odmiany kapiące złotem. Miała intuicję – dziś to najmodniejszy styl, który ma więcej amatorów niż prowansalski jeszcze dekadę temu.
Dom urządzony w stylu hamptons – wnętrza stworzone do relaksu
Czasem wielkie wyzwania, poza stresem i dużą ilością pracy, pozwalają odkryć w sobie nieznane talenty. Tak było, kiedy Anna i Jarosław zabrali się do budowy i urządzania domu. Okazało się, że… prawie wszystko potrafią zrobić sami, choć z zawodu i wykształcenia niewiele mają wspólnego z projektowaniem wnętrz. Ona – kosmetolog, on – elektronik. Kiedy odchowali dzieci, znaleźli czas na nową przygodę i kupili działkę pod Ostrowem Wielkopolskim.
– Sami wymyśliliśmy, jak nasz dom ma wyglądać. Architekt przelał wszystkie nasze pomysły na papier. Nie kupowaliśmy gotowego projektu, bo on nigdy nie odpowiada indywidualnym potrzebom. Najczęściej trzeba burzyć ściany, zamieniać funkcje pomieszczeń, a i tak zwykle jakaś garderoba czy łazienka okazuje się za ciasna – mówi Anna.
Małżonkowie chcieli mieć dom parterowy, wygodny, bez wspinaczek do sypialni. Z wielką przestrzenią dzienną (ok. 70 m²) łączącą kuchnię, jadalnię i salon i koniecznie dwa stoły w nim – solidny, drewniany, biesiadny i okrągły, kameralny. Styl? Oczywiście hamptons, którego Ania jest wielbicielką. – Przechodziłam przez wiele stylów, aż trudno uwierzyć, że kiedyś podobały mi się kanciaste nowoczesne wnętrza… Może nie minimalistyczne, bo zawsze lubiłam otaczać się dodatkami, ale były całkiem inne.
Miała intuicję – dziś to najmodniejszy styl, który ma więcej amatorów niż prowansalski jeszcze dekadę temu. Ona nie przepada za jego odmianami ze złotymi dodatkami. Woli chłodne barwy, szarość, biel, granat i błękity, czyli flagowe barwy letnich domów nowojorczyków na Hamptons.
Detale były wisienką na torcie. Wcześniej Ania i Jarek przeszli budowlany chrzest bojowy zakończony sukcesem. – Okazało się, i to było dla mnie zaskoczenie, że mój mąż potrafi prawie wszystko. Nie ma przed nim tajemnic hydraulika, elektryka, kanalizacja, układanie podłogi czy glazurnictwo – śmieje się Anna. – Ja z kolei, nie chwaląc się, potrafię zrobić coś z niczego. Szukam zawsze ekonomicznych rozwiązań, przerabiam rzeczy według swojego widzimisię.
Sprytne rozwiązania w kuchni: pot filler – specjalny kran nad kuchenką
Anna jest mistrzynią przemalowań i adaptacji. Wyszukuje w internecie i popularnych sklepach przedmioty czy meble, które w jej rękach nabierają szlachetności. Kombinuje. Do szafek kuchennych z IKEA zamówiła bardzo oryginalne fronty. Stoliki, półki, konsole po prostu przemalowała. – Gdziekolwiek mieszkam, zawsze muszę mieć schowek pełen farb – śmieje się. – To jest silniejsze ode mnie. Idę za swoją wizją. Któregoś dnia w internecie wypatrzyłam ciekawe rozwiązanie – kran na ścianie bezpośrednio nad kuchenką. Pomyślałam: co za wygoda! Nie trzeba wielkich garnków z wodą dźwigać od zlewu. W ostatniej chwili zdecydowałam się na takie rozwiązanie i mąż zdążył doprowadzić wodę do ściany nad kuchenką. Ten tak zwany pot filler sprowadzaliśmy oczywiście z zagranicy, bo w Polsce nikt tego jeszcze nie sprzedawał.
Patrząc na perfekcyjnie i „hamptonowo” urządzony dom Anny i Jarosława, trudno uwierzyć, że to dzieło pasjonatów, a nie dyplomowanych projektantów. Czy wszystko szło tak idealnie? – Nie zawsze – śmieje się Anna. – W kuchni na jednej ze ścian położyliśmy dziś bardzo modne płytki 3D, z ozdobnymi wypukłościami. Miało być tak bardzo elegancko, a powstał efekt… folii bąbelkowej. Raczej kiczowaty. Bo zdarza się, że drogi materiał w końcowym efekcie wygląda tanio. I odwrotnie. My właśnie wolimy tę drugą opcję.
Zobacz więcej zdjęć wnętrz w stylu hamptons w galerii
Zapraszamy też na Instagram właścicielki: @Ana_Home13
Tekst: Beata Majchrowska
Stylizacja: Anna Salak, Zdjęcia: Igor Dziedzicki