Niektórzy mają szczęście. Ten dom to prezent od bogatej ciotki. Spadł niczym gwiazdka z nieba przed samymi świętami, gdy Anna z przyjaciółmi zastanawiała się, gdzie spędzić Boże Narodzenie.

Dom na Gwiazdkę

Scenariusze, jakie pisze życie, bywają znacznie ciekawsze niż te wymyślane przez najtęższe hollywoodzkie głowy. To miały być najgorsze święta Anki (Polka z urodzenia, Francuzka z zamieszkania) w życiu. Zaczynał się grudzień, a ona właśnie straciła pracę i rozstała się z narzeczonym. Całymi dniami nie wychodziła z łóżka, gdy zadzwoniła ciotka (siostra mamy wżeniona w bogatą francuską rodzinę) z zaproszeniem na obiad.

No cóż, Julii, na którą liczyć mogła zawsze (nie miała dzieci i traktowała ją jak własną córkę), się nie odmawia. Zwłaszcza że nobliwa dama wyjątkowo na tę wizytę nalegała. Szybko okazało się dlaczego.

Najpierw była uczta dla ciała – cielęce ragoût Julii w śmietanie nie ma sobie równych – potem babskie plotki przy butelce wina, w końcu Anka wylała swoje żale. Wtedy ciotka z tajemniczą miną wręczyła jej kopertę. Dziewczyna przeczytała list i zaniemówiła. Właśnie dostała prezent... dom w uroczym alpejskim miasteczku Valloire.

Rustykalna chata z basenem

– Za stara już jestem na wypady w góry i doglądanie chałupy. Wolę wygrzać kości na ciepłej plaży – tłumaczyła ciotka, podczas gdy Anka płakała ze szczęścia jak bóbr. Chałupa okazała się dziesięciopokojowym domem z basenem, świeżutko po remoncie, położonym w pobliżu szerokiej nartostrady. Trudno sobie wymarzyć lepsze miejsce na leczenie złamanego serca i innych smutków. Wraz  z piątką przyjaciół Anka spędziła w górach święta życia.

Chalet był tak przytulny, że wychodzić się z niego nie chciało. Żadnych dizajnerskich sztuczek – prosto i wstrzemięźliwie. Zgodnie z zasadą mniej znaczy więcej. Trochę sosny, kolorowe dodatki, rustykalne meble, gdzieniegdzie wiklinowe drobiazgi i piękne tkaniny (cudna wełna w renifery!). Dużo lamp, kominków, latarenek nastrojowo oświetlających pokoje.

To, co ładne, pomysłowo podkreślone – dwa stare krzesła nie rzucałyby się w oczy, gdyby nie stanęły na tle czerwonej ściany. W Valloire Anka znalazła nie tylko upragniony spokój, ale i... pracę. Otworzyła pensjonat, oddała się pichceniu dla gości. I jak tu nie wierzyć w Świętego Mikołaja?!

POLECAMY: Co przyniesie Mikołaj: prezenty gwiazdkowe 2015

Tekst: Katarzyna Sadłowska
Fotografie: Dan Duchars/Gap Interiors/East News

reklama