Za oknami perła nowoczesnej polskiej architektury, to i we wnętrzach jest nietuzinkowo. Pośrodku stanął mebel, który d­­zieli i powiększa przestrzeń. A do tego jest prawie niewidzialny.

To był spadek po dalekich krewnych. Bardzo mocno zniszczone trzypokojowe mieszkanie w przedwojennej kamienicy w samym centrum Katowic. Do tego widoki – z jednej strony na rynek, z drugiej na Spodek i Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia. Ania i Radek długo zastanawiali się, co począć z takim prezentem. W pierwszym odruchu chcieli je sprzedać i pozbyć się kłopotu, ale szkoda było takiego miejsca. Zdecydowali się więc, że zrobią remont i przeniosą tu swoje biuro (są prawnikami). O pomoc poprosili Olę Bosowską z katowickiej pracowni Masa Architekci, bo sprawa nie była prosta, a nad wszystkim czuwał konserwator zabytków. Kilka spotkań, długie rozmowy i... niespodzianka. Zamiast biura powstał luksusowy apartament. Tak piękny, że postanowili tu zamieszkać.

Aranżacja salonu z… sypialnią

– Ola dużo eksperymentowała, doceniała najdrobniejsze szczegóły. Z wielkim wyczuciem połączyła klasykę z minimalizmem – wspomina właścicielka. Ze starego mieszkania zostały sztukaterie, plafony, drzwi i okucia. Reszta powstała od początku. Architektka kierowała się kilkoma prostymi zasadami, które dały spektakularny efekt. Po pierwsze, jak najwięcej przestrzeni i światła. Tam, gdzie się dało, zniknęły ściany – w salonie połączonym z sypialnią ich rolę pełni ogromna szafa, która oddziela od siebie oba pokoje. Z jednej strony ma drzwi z luster, z drugiej jest regałem. Inna niewidzialna ściana stanęła pomiędzy kuchnią a jadalnią. Ogromna tafla szkła nie zabiera miejsca, a jednak dzieli pomieszczenia.

Zasada druga: kolory i równowaga między tym, co stare i nowe. Architektka zostawiła oryginalną stolarkę i sztukaterie, ale meble i lampy są współczesne i proste w formie. Dominuje rozbielona szarość, nie bała się jednak barwnych akcentów. Kolory pasują do grafik Rafała Olbińskiego, podobnie jak wzory fotela, drobiazgi, poduszki, pledy. Gdy się znudzą, zawsze można je wymienić, bo na takim neutralnym tle wszystko dobrze wygląda.

Apartament już nie na sprzedaż

Zasada trzecia: rzeczy i materiały najlepszej jakości. Do wiekowych, wysokich wnętrz kamienicy pasują szlachetne marmury (płytki w kuchni), dębowe rybie szkielety na podłodze, ceramiczne włączniki światła, żeliwne grzejniki, nawiązujące formą do klasycznych żeberek (w sypialni Charleston od firmy Zehnder). Do tego design. Kultowa lampa Skygarden Marcela Wandersa w jadalni pasuje tu idealnie. W środku klosza ma prawie taki sam wzór, jak plafony na suficie. Projektanta inspirowały przecież stare gipsowe sztukaterie – girlandy i różyczki – które miał nad głową w swoim domu. – Nasi goście zawsze się dziwią, że chcieliśmy sprzedać ten apartament. Ja też nie mogę w to uwierzyć – śmieje się Ania.

Tekst: Michał Gulajski
Zdjęcia: Marcin Grabowiecki

Produkcja sesji i stylizacji: Michał Gulajski/wnetrzamichala.pl
Architektka: Aleksandra Bosowska z pracowni Masa Architekci