Ball Chair

Design

Na Ball Chair – fotel, który mimo swoich 50 lat, wciąż wygląda świeżo – Eero Aarnio nie dostał zamówienia. Powstał z potrzeby chwili.

Otóż młody małżonek próbował sobie znaleźć wygodne krzesło do nowego domu – urodziło mu się dwoje dzieci i czasem trzeba było się gdzieś schować, żeby w spokoju pomyśleć. Skonstruował więc jajowate siedzisko z tektury, gazet i papieru toaletowego (którym upychał szczeliny); wchodził do niego tak głęboko, że wystawały tylko nogi. Formę pokrył włóknem szklanym, a kulę wyłożył w środku pianką poliuretanową. Prototyp był gotowy. Któregoś dnia odwiedziło go dwóch pracowników firmy Asko i oszalało z zachwytu. Produkcja ruszyła z kopyta.

W rodzinnej Finlandii Ball Chair trafił najpierw do bibliotek, bo w zaciszu tego fotela (tłumiącego hałasy z zewnątrz) można było w spokoju czytać. Jednak gdy bibliotekarki raz i drugi nakryły w kapsule parki nastolatków, które zamiast wertować książki, baraszkowały, Ball Chair wyleciał z hukiem. – Co ja na to poradzę, że w moim fotelu kobiety tak lubią się rozbierać – komentował rozbawiony Aarnio.

Z czasem postanowił jednak wpuścić do fotela więcej światła. Wydawałoby się, że nic bardziej kosmicznego nie wymyśli, a jednak. Powstał kolejny, jeszcze bardziej zaskakujący fotel – zawieszany u sufitu Bubble Chair (z akrylowego plastiku, rozgrzewa się go i nadmuchuje jak mydlaną bańkę). Równie mocno kochany przez scenarzystów (szczególnie tych od filmów science fiction), co jego starszy o kilka lat brat.

Nieziemska „Odyseja kosmiczna”, zwariowani „Marsjanie atakują!” czy nieprzewidywalni „Faceci w czerni” swój futurystyczny urok zawdzięczają właśnie takim wynalazkom, jak oba fotele Aarnio. Co na to sam mistrz – rocznik 32? Twierdzi, że jego meble wcale nie są nowoczesne. Ale dzisiejsze. Takie jak on. W swoim Ball Chair ma nawet telefon.

Tekst: Joanna Halena
Zdjęcia: www.eero-aarnio.com,  Medium, Bulls, BE&W 

Nr 9 (117/2012)   

reklama