Botaniczne grafiki Bożki Rydlewskiej

Design

Jest miejskim dzieckiem, mieszka w kamienicy. A bardziej pasowałby do niej dom z ogrodem. Na razie to tylko marzenie. Ale wierzy, że w przyszłości się spełni. Póki co, hoduje storczyki we wszelkich możliwych kolorach i odmianach. Narzeczony, informatyk pełen abstrakcyjnych pomysłów, dzielnie wspiera ją w pasji.

Bożena Rydlewska (przez przyjaciół zwana Bożką, co jakoś kojarzy mi się z bożym dziecięciem) ukończyła krakowską Akademię Sztuk Pięknych. Zajmuje się projektowaniem wnętrz – z rozsądku. A grafiką – con amore. Jednak jej artystyczna miłość też zaczyna przynosić owoce. W sensie przenośnym i dosłownym.

Rydlewska robi ilustracje, które niczego nie ilustrują. Na pierwszy rzut oka kojarzą się z szesnasto- i siedemnastowiecznymi holenderskimi martwymi naturami. Niderlandzcy malarze tworzyli na pozór naturalistyczne bukiety. W rzeczywistości – w tamtej rzeczywistości – budowali fikcję. Takie, jak na ich obrazach, układy florystyczne nie miały prawa zaistnieć. Składały się bowiem z okazów kwitnących w różnych miesiącach! Rydlewska podobnie miesza hiperrealizm z iluzją. Elementy jej obrazków wydają się zapożyczone z atlasów przyrodniczych – lecz bogactwo kształtów, rozpączkowanie form i rozmnożenie detali wedle Rydlewskiej wykracza daleko poza zawartość botanicznych encyklopedii. To swobodne i bezkarne fantazjowanie o przyrodzie. Mikro- i makrokosmos artystki. Piękny i pociągający jak wizja raju.

Popatrzmy – w przepychu flory plączą się okazy fauny. W możliwie najbarwniejszej, najefektowniejszej postaci: papugi, kolibry, motyle. Czasem wślizgnie się jakiś gad o połyskliwej łusce, jakaś rybka (zapewne latająca), muszle, żuki, żabki. To jeszcze nic. Autorka igra z naszą spostrzegawczością. Rozdwaja kwietne formy jak w lustrzanych odbiciach. Mutuje żyjątka. Klonuje liście i łodygi, rozmnaża pąki i płatki.

Wszystkie elementy jej prac są zrobione misternie, jakby haftowane jedwabną nitką. Zawieszone w bezkresie, bezczasie, spiętrzone na gładkim jasnym tle – przez co ilustracje Rydlewskiej kojarzą się z cenną dekoracyjną tkaniną lub tapetą. Artystka używa techniki przez siebie wymyślonej. Łączy precyzyjny kolaż z cyfrowym rysunkiem; końcowym etapem jest wydruk cyfrowy w technologii digigraphie. Ta metoda pozwala wykonać najbardziej skomplikowane układanki z darów ziemi.

Skąd czerpie inspiracje? Najczęściej – z wyobraźni. Jednak punktem wyjścia jest świat rzeczywisty, istniejący w realu. Fascynuje ją przyroda z całym nieprzebranym bogactwem barw, form, faktur. Wiedzę przyrodniczą dopełniają egzotyczne podróże. Jeśli okazji wyjazdowych brak lub coś zatrzymuje ją w kraju, znajduje inne sposoby na podniesienie nastroju. Sięga po motywy ludowe. Podgląda wzory rodem z różnych folklorów.

Jak się ubiera? Czy nosi sukienki w łączkę? Nie, najchętniej zakłada skromne w barwach, japońskopodobne minimalistyczne ciuchy w zgaszonych szarościach, przełamywane wściekle różowym szalem czy innymi odważnie zestawionymi akcesoriami. Jej ulubione zajęcie? Gotowanie. Specjalizacja: wymyślne desery. Najchętniej z rabarbaru. Bo rabarbar jest dobry na wszystko. Gdy go brak, Bożka sięga po… cukier. I kręci bezy. Bez tego świat straciłby smak.

Tekst: Monika Małkowska
Fotografie: archiwum artystki

reklama