Pierre Paulin i jego kultowe fotele

Design

Opatentował żelazko ze stacją parową, urządzał apartament prezydenta Francji, ale nic nie przebije jego mebli do siedzenia. Pierre Paulin pokazał, że mogą wyglądać jak skórka pomarańczy, wystawiony język albo poskręcana wstążka.

Dzieło przypadku

Gdyby w bójce nie uszkodził sobie prawej ręki, zostałby rzeźbiarzem, to pewne. Pierre Paulin zaczynał od ceramiki, potem praktykował u kamieniarza i szykował się na studia artystyczne. Kontuzja zmusiła go do wybrania delikatniejszego zawodu i zamiast dłuta chwycił do ręki ołówek. Zresztą miał po kim dziedziczyć talent. Jego wielce szanowany wuj Georges Paulin projektował samochody dla Peugeota i Bentleya, wynalazł i opatentował składany dach do kabrioletów. Był nie tylko bohaterem rodziny, ale też całego narodu francuskiego – zginął jako bojownik ruchu oporu z rąk nazistów.

Wpływy i inspiracje

Pierre wybrał École Camondo (tę samą później ukończył Philippe Starck). Żywo interesował się dizajnem skandynawskim i japońskim, podziwiał meble Eamesów czy George’a Nelsona, słowem klasyczny modernizm. Ale sam dokonał w meblarstwie prawdziwej rewolucji na miarę swoich czasów, gdy to do głosu doszło pokolenie zbuntowanych przeciw establishmentowi dzieci kwiatów.

Swoje eksperymenty zaczął już w latach 50., kiedy pracował dla firmy Thonet – wielkiego producenta giętych krzeseł. Drewniane siedziska musiały wydać mu się smutne i nudne, ponieważ przyszło mu do głowy, żeby obciągać je rozciągliwymi dżersejami, z których robiono… kostiumy kąpielowe.

Kultowe meble

W pełni rozwinął się po przejściu do marki Artifort, czego owocem był Mushroom Chair – kultowy dziś, a wymyślony w 1960 roku fotel w kształcie grzybka. Potem było jeszcze ciekawiej – Pierre pokazał swojemu szefowi prototyp siedziska w kształcie języka. Holender Harry Wagemans był więcej niż sceptyczny: „Nigdy coś takiego nie wejdzie do produkcji!” – wyrokował. Jakiś czas później syn Harry’ego urządził w domu prywatkę, gdzie goście wprost przykleili się do prototypów Paulina. Kontestującej młodzieży, która w tamtych czasach polegiwała głównie na podłodze, spodobały się dziwaczne meble. Sofa jak pojemnik na jaja to było to. Jak wystawiony język na okładce płyty Rolling Stonesów.

Pierre Paulin jest odkrywany na nowo, sięga się do jego szkicownika. Przecież młodych zawsze skusi kolorowe siedzisko, a dzieci kwiaty, dziś nieco zasuszone, pewnie rozkwitną we własnych wspomnieniach…

Tekst: Beata Majchrowska
Zdjęcia:1STDIBS.COM, ARTIFORT.COM, GETTY IMAGES