René Lalique zrobił karierę dopiero po czterdziestce. Lepiej późno niż wcale – to dzięki niemu flakony do perfum stały się piękne i cenne niczym klejnoty.
Kiedy w 1900 roku René Lalique, artysta-złotnik i jubiler, po raz pierwszy pokazał swoją nowatorską biżuterię na Światowej Wystawie w Paryżu, przyciągnął tłumy. Bo w czasach, kiedy panie nosiły głównie naszyjniki z kamieniami szlachetnymi, odważył się zrobić coś, co nikomu innemu przez myśl nie przeszło: połączył kamienie z masą perłową, kością słoniową, no i, co najważniejsze, ze szkłem. Z tym ostatnim robił cuda – ręcznie rzeźbił i polerował. Misterne cacka od razu zrobiły furorę. Lalique miał wtedy czterdzieści lat, ale jego historia dopiero się zaczynała.
Siedem lat później poznał Francois Coty’ego – jednego z wielkich twórców perfum XX wieku. Sprzedawano je wtedy jak leki, w szklanych fiolkach, tyle tylko, że z kolorowymi etykietkami. Coty postanowił to zmienić i zamówił u René eleganckie flakony. Odtąd każdy zapach miał niepowtarzalne opakowanie. Ale nie tylko to sprawiło, że interes Coty’ego z dnia na dzień rozkwitł. Pomógł też przypadek: stłukł się flakonik z różanymi perfumami. Zapach przez kilka dni unosił się wokół sklepu i wabił klientów.
Po trzech latach Coty mógł przenieść biznes do prestiżowej paryskiej dzielnicy Bois de Boulogne, a flakony Lalique’a podbiły rynek. Przypominały owady, kwiaty i liście; designer czerpał inspiracje z greckiej mitologii (flakon z głową fauna), astrologii (seria zodiakalna). Fascynowała go też kobieta – stąd kolekcja buteleczek przypominających postacie nimf czy kobiety-ważki i osy.
Lalique stworzył ponad 250 wzorów flakonów dla Coty’ego, Guerlaina, Molinarda i Rochas’a. W każdej serii jest tylko 999 buteleczek, wszystkie podpisane przez projektanta diamentowym piórem. Dziś na aukcjach osiągają ceny 80 tysięcy dolarów. Ale nie tylko z flakonów zasłynął René. W 1925 roku, rozkochany w wynalazku swoich czasów – w samochodzie, zaprojektował dla Citroëna pierwszą kryształową maskotkę. Flirt z motoryzacją tak go wciągnął, że zrobił 29 takich maskotek. Rozsiadły się na maskach m.in. bugatti i rolls-royce’ów.
Choć Lalique projektował też broszki, apaszki, szaliki i dodatki skórzane, jego znakiem rozpoznawczym pozostało szkło.
Tekst: Monika A. Utnik
Fotigrafie: archiwum firmy Lalique
reklama