Pejzaż czy abstrakcja? Romantyczna geometria w malarstwie Łukasza Patelczyka
ArtyściDeszcz za szybą samochodu, wędrujące po niebie chmury – Łukasz Patelczyk niczym rasowy romantyk widzi inspiracje w przyrodzie. A potem zderza ją z abstrakcyjnymi formami.
Z Łukaszem Patelczykiem, malarzem, rozmawiał Stanisław Gieżyński
Czy ty jesteś romantykiem?
(śmiech) Zależy, jak na to spojrzeć! Jestem zakochany w romantyzmie, uwielbiam malarstwo Caspara Friedricha, odbija się to jakoś w moich obrazach. Kocham wielkie przestrzenie i naturę. Ona pozwala odpocząć, ale jest też groźna, potężniejsza od nas. Gdy się pogniewa, może nas zmieść. Pejzaż ma dla mnie uduchowiony, wyciszający charakter.
Przyglądasz się naturze?
Staram się, ale nie ukrywam, że maluję z wyobraźni. Czasem są to jakieś inspiracje, rzeczy zauważone na przykład w filmach. Od dziecka miałem tak, że gdy dzieje się coś intensywnego albo dołującego, wyglądam za okno, patrzę na podróżujące chmury, na poruszające się drzewa. Zamieram, relaksuję się, analizuję to, co widzę. Lubię jechać samochodem po autostradzie, patrzeć na zmieniającą się pogodę czy zachodzące słońce. Znajomi wysyłają mi czasem zdjęcia z wakacji i piszą: zobacz, jakie patelczyki. Bo widoczki są jak z moich obrazów. Gdy maluję, słucham muzyki i często taki monotonny rytm perkusji działa hipnotycznie, wprowadza w stan romantycznej kontemplacji. Nie muszę wchodzić na wysoką skałę, by poczuć, że pożera mnie ta wielkość.
Ty jednak do klasycznego pejzażu wprowadzasz element abstrakcyjny.
Żyjemy w czasach postmodernizmu, generalnie w świecie, gdzie wszystko jest „post”. Tradycyjne formy zostały wyeksploatowane, pejzaż stał się oklepanym gatunkiem. Staram się nawiązać na nowo jakiś dialog z tym rodzajem malarstwa.
To są konkretne zabiegi: ustawiam linie horyzontu, buduję pewną geometrię obrazu. Ziemia to jeden prostokąt, niebo drugi, plaża trzeci. Jak mamy ich tyle, to ten pejzaż staje się geometryczną abstrakcją.
Dla mnie ta geometria ma w sobie jakąś tajemnicę.
W „Odysei kosmicznej 2001” Kubricka pojawia się we wszechświecie czarny monolit, prostopadłościan, artefakt nieznanego pochodzenia, rodzaj wcielonej tajemnicy. U mnie jest trochę podobnie. Człowiek potrafi porozumieć się przez niefunkcjonujący w naturze geometryczny język, potrafi myśleć abstrakcyjnie i nadawać znaczenia. W połączeniu abstrakcji z pejzażem powstaje efekt surrealistyczny, niby kłóci się to ze sobą, ale działa spójnie. W obrazach powstaje przestrzeń kontemplacji, jakiegoś ambientu. Nigdy nie rozumiałem krytyków – matematyków, którzy analizują tylko formalne geometrie.
W latach 2020 i 2021 zająłeś pierwsze miejsce w prestiżowym rankingu Kompas Młodej Sztuki. Jakie ma to dla ciebie znaczenie?
To daje kopa i motywację do pracy! Artysta może mówić, że mu na odbiorze jego sztuki nie zależy, ale to bujda. Człowiek jest w pewnym sensie chory na punkcie swoich prac, wierzy w to, co robi i niezależnie od wszystkiego wierzył będzie. Takie wyróżnienia dają pewność siebie, skłaniają do eksperymentów i twórczych poszukiwań, a to jest bardzo ważne.
Przeczytałem gdzieś opinię, że twoje malarstwo jest z epoki Instagrama.
To chyba duch czasów. Wychowałem się w internecie, ale musiałem się go nauczyć, dla młodszych ode mnie to naturalne środowisko, w którym się urodzili. Kształtuje sposób, w jaki widzimy świat, także pewien format obrazu, do którego przywykliśmy. Moje prace w większości są wertykalne, pasują do ekranu telefonu, dobrze się je ogląda i łatwo przewija. Po prostu nasiąkłem wizualnym przekazem naszych czasów i to widać.
Kontakt z artystą: lukaszpatelczyk.com
Zobacz też:
-
Abstrakcyjne pejzaże Anny Tajak – każdy obraz to zaproszenie do własnej interpretacji
-
Grafiki Marka Basiula to opowieści o poszukiwaniu nowych rozwiązań i ciekawych form
ZDJĘCIA: archiwum artysty, Jacek Poremba
Na zdjęciu głównym obrazy: „Kula”, 2024, „Two Towers”, 2023, „Niebieski sztandar”, 2023, poniżej: „Flying veridian”, 2023