Serwisy Dorota, Kajtek i Prometeusz – fragment książki „Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym”

Serwisy Dorota, Kajtek i Prometeusz – fragment książki „Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym”

Kolekcje

Poznajcie historie perełek polskiego dizajnu, takich jak serwisy Dorota, Kajtek i Prometeusz. Publikujemy fragment książki Katarzyny Jasiołek „Asteroid i półkotapczan” – przewodnika dla zbieraczy i kolekcjonerów oraz kompendium wiedzy dla wszystkich zainteresowanych powojennym wzornictwem.

reklama
Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym, Katarzyna Jasiołek, Wydawnictwo Marginesy

Perły polskiego designu

Popularność polskiego wzornictwa od kilku lat przybiera na sile, ale zdarza się, że trudno znaleźć informacje na temat przedmiotów i ich twórców. Warto sięgnąć po książkę Katarzyny Jasiołek „Asteroid i półkotapczan”. To kompendium wiedzy o powojennym wzornictwie i jego twórcach, ale też opowieść o tym, w jakich okolicznościach powstawały meble, szkło, tkaniny, oświetlenie oraz ceramika, dostępne (czy raczej wiecznie niedostępne) w polskich sklepach po 1945 roku. To historia, przywołująca filmy, w których główne role grają ikony designu, i mówiąca o wydarzeniach, bez których wiele wspaniałych obiektów nigdy by nie powstało.

Pasjonatom, jak i początkującym kolekcjonerom polskiego wzornictwa, udostępniamy fragment książki „Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym”, w którym poznacie historie perełek polskiego dizajnu, m.in. serwisów Dorota, Kajtek i Prometeusz.

> Przeczytaj także: Roztańczona porcelana Steatyt: luksus lat 60. <

Serwis Prometeusz Danuty Duszniak
Serwis „Prometeusz” (1959) projektu Danuty Duszniak dla IWP, producent: Zakłady Porcelany Stołowej „Ćmielów” w Ćmielowie

Ceramika: odkrywcy Ameryki

Galanteria porcelanowa ma niezaprzeczalny urok, jednak ludzie po wojnie potrzebują także przedmiotów o bardziej utylitarnym charakterze. Projektantom przychodzi zatem zmierzyć się z serwisami obiadowymi, śniadaniowymi, kawowymi (chociaż kupno kawy czy herbaty jest tak mało prawdopodobne, że te ostatnie pełnią często jedynie funkcje dekoracyjne). Na początku działalności, gdy Zakład Ceramiki i Szkła nie jest jeszcze technicznie przygotowany do eksperymentów plastyków, rozpisywane są konkursy na serwisy.

Problem w tym, że biorą w nich udział artyści, którzy wcześniej nie projektowali ceramiki i nie mieli styczności z linią produkcyjną fabryki. Oceniają je zaś członkowie jury, którzy nie mają pojęcia o technologii wypalania porcelany. Nawet jeśli jakiś projekt zostaje w takim konkursie wyłoniony, często okazuje się potem, że nie nadaje się do produkcji.


Trzy projektantki z IWP podejmują więc temat serwisów – nie tylko dla klientów detalicznych, ale i do zakładów zbiorowego żywienia oraz oczywiście – a może przede wszystkim – na eksport. Pierwszym zaprojektowanym w duchu nowego stylu New Look jest „Kolumb” Danuty Duszniak z 1956 roku. Dzbanki powstają na zlecenie Minexu, jednak, ostatecznie uznane za zbyt odważne, nie zostają wdrożone do produkcji. Jeden z nich możemy zobaczyć w scenie filmu „Ósmy dzień tygodnia” z 1958 roku, kiedy główni bohaterowie zwiedzają nocą Centralny Dom Towarowy. Widać neon na zewnątrz, a w środku... ultranowoczesny fotel „RM58” (nazwa wprowadzona przez firmę Vzór) projektu Romana Modzelewskiego, dwa krzesła „Płucka” z 1956 projektu Marii Chomentowskiej oraz inne krzesło jej projektu. Jest także zjawiskowa lampa, której porwaniu nie może się oprzeć grany przez Zbigniewa Cybulskiego bohater, i kilka innych dodatków do wnętrz. Szkoda, że tak zachęcająca dekoracja filmowa to fikcja – rzeczy tych nie można było kupić ot tak po prostu, w Cedecie.

W tym miejscu parę słów należy się samemu Centralnemu Domowi Towarowemu, ulokowanemu u zbiegu ulicy Kruczej i Alei Jerozolimskich w Warszawie. Jego uroczyste otwarcie ma miejsce 22 lipca 1951 roku (takie rzeczy nie dzieją się w przypadkowe dni). Jest istną wyspą światła w środku miasta – kontrowersyjną wyspą, ponieważ budynek został zaprojektowany pod koniec lat czterdziestych, jeszcze przed wprowadzeniem realizmu socjalistycznego. Jego bryła zostaje więc potem uznana za coś nie na miejscu, obcego kulturowo – mimo to przyciąga tłumy warszawiaków.
 

Serwis Kajtek Zofii Galińskiej
Serwis „Kajtek” (1961) projektu Zofii Galińskiej dla IWP, producent: Zakłady Porcelitu Stołowego „Pruszków” w Pruszkowie


W ciągu pierwszych trzech dni od otwarcia CDT odwiedza 80 tysięcy osób. Są schody ruchome i garaż podziemny dla samochodów dostawczych, budynek ma także taras na dachu, na którym znajduje się restauracja i który wykorzystywany jest do organizacji pokazów mody czy sesji fotograficznych. Widać go w „Lekarstwie na miłość” w reżyserii Jana Batorego z 1966 roku i na niezwykłych zdjęciach reklamowych autorstwa Tadeusza Rolke.

Wróćmy teraz do budynku IWP, który pod względem architektury jest zupełnie zwyczajny. Kolejnym serwisem projektu Danuty Duszniak jest „Prometeusz”. Ten ma już więcej szczęścia, bo zostaje wdrożony do produkcji w zakładach w Chodzieży. Jego charakterystycznym elementem są uchwyty pokrywek dzbanka i cukiernicy w kształcie płomyków. Także Zakłady Porcelitu Stołowego „Pruszków” korzystają ze wzorów pochodzących z IWP (do którego nie mają tak daleko jak śląskie fabryki). Zostają tu wdrożone trzy modele serwisów: „Kajtek” Zofii Galińskiej, „Koko” Danuty Duszniak oraz „Lotos” Zofii Dutkowskiej-Palowej.
 

Także Lubomir Tomaszewski bierze na warsztat temat serwisu, podchodząc do tego bardzo metodycznie i naukowo. W 1961 roku projektant rozpoczyna prace nad „serwisem idealnym”.

Serwis jest kompletem złożonym z wielu części o różnych kształtach, dlatego każde naczynie powinno mieć możliwie prostą formę, aby całość nie tworzyła chaosu [...]. Forma powinna być maksymalnie uproszczona, lecz niekoniecznie poprzez zgeometryzowanie kształtów, raczej przez usunięcie zbędnych detali oraz konsekwentne przeprowadzenie myśli plastycznej. Charakter formy powinien pozwalać na łączenie wielu elementów naczynia w zwartą bryłę [...]. Daje się obecnie zauważyć skłonność do stosowania form biologicznych. Może to korzystnie kontrastować z płaszczyznami i prostymi liniami mebli.

Tomaszewski analizuje dokładnie wady i zalety serwisów dostępnych na rynku i dochodzi do wniosku, że dzbanki mają tendencję do utraty wystających elementów, a kształt ich uchwytów sprawia, że w nalewanie płynu trzeba włożyć zbyt wiele wysiłku (może faktycznie ma rację?). Analiza wykazuje, że na rękę działają najmniejsze siły, gdy uchwyt dzbanka umieszczony jest w środku geometrycznego koła. Wówczas środek ciężkości cieczy znajduje się idealnie pod uchwytem. Projektant myśli także o tym, aby stworzone przez niego formy były łatwe w produkcji seryjnej, dlatego korpusy naczyń są wykonywane wraz z uchwytem w jednej formie odlewniczej.
 

Serwis Dorota Lubomira Tomaszewskiego
Serwis „Dorota” (projekt 1962–1963, produkcja od 1964) Lubomira Tomaszewskiego



Wynikiem przemyśleń Tomaszewskiego jest stworzenie w Zakładzie Szkła i Ceramiki sześciu prototypów, dla których punkt wyjścia stanowi kula – deformowana na różne sposoby. Dwa z nich trafiają do Zakładu Porcelany w Ćmielowie i stamtąd wychodzą już jako „Ina” i „Dorota” – otrzymują imiona córek projektanta.

Ich filiżanki, podobnie jak dzbanki, pozbawione są tradycyjnych uchwytów, których rolę odgrywa część półkuli jakby wyciągnięta w bok. Mleczniki powstają dzięki wycięciu w bryle otworów do nalewania i wylewania płynu. Brak przyklejanych uszek ma zdaniem projektanta jeszcze jedną zaletę – eliminuje miejsca, w których zbiera się brud.

 

Serwisy zostają nagrodzone złotym medalem na I Wystawie Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Projektantów Wzornictwa Przemysłowego (ISCID) w Paryżu w 1963 roku, a w 1964 roku na Targach Krajowych w Poznaniu otrzymują wyróżnienie w Konkursie Jakości i Estetyki Towarów „Dobre – Ładne – Poszukiwane”.

Serwisami zainteresuje się także Philipp Rosenthal, który zapowie swoją wizytę w Polsce. Władze komunistyczne, nie chcąc dopuścić do spotkania, wysyłają Tomaszewskiego na targi do Paryża. Ten przykry epizod staje się jednym z powodów, dla których projektant decyduje się opuścić Polskę. W 1966 roku wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, gdzie rok później zaczyna wykładać na Wydziale Sztuki Użytkowej Uniwersytetu w Bridgeport w stanie Connecticut. Tworzy tam także rzeźby z drewna, szkła, metalu i kamienia wypracowując własną technikę mokrego brązu. W latach dziewięćdziesiątych zakłada grupę Emocjonaliści, zaczyna także tworzyć obrazy przy pomocy ognia i dymu.

Fragment „Odkrywcy Ameryki” pochodzi z książki Katarzyny Jasiołek „Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym” Wydawncitwa Marginesy

Zdjęcia: materiały prasowe