Meble, tak jak ludzie, czasem awansują. Na przykład żelazne kute łóżko. Przeszło w swojej historii niejedno, od lekceważenia, po zachwyt i uznanie.

W średniowieczu w pracy kowala dopatrywano się konszachtów z diabłem. Zresztą kaganki, a nawet dusze do żelazek zdobiono gwiazdami, półksiężycami i liśćmi akantu, bo dzięki temu miały ponoć magiczną moc i chroniły przed złymi mocami. W 1200 roku włoski architekt Nicolò Grosso ozdobił solidnymi okuciami fasadę największego pałacu we Florencji, Palazzo Strozzi, a jego wnętrza urządził żelaznymi meblami. I wtedy właśnie kowalstwo zyskało szacunek i renomę. W regionie Marche powstało nawet miasto Fabriano, które nazwę wzięło od włoskiego słowa fabbro, czyli kowal.

Jak to w życiu bywa, każdy ma swoje pięć minut – pewnego dnia kute meble zagościły w wiktoriańskich sypialniach. Eklektyzm tej epoki sprawił, że zestawiano je z rokokowymi etażerkami, przepastnymi kanapami w barokowych obiciach, indyjskimi dywanami i ciężkimi orientalnymi draperiami. Już takie sąsiedztwo je nobilitowało. – Przy wzorzystych ciepłych tkaninach żelazo przestaje być siermiężne – przekonuje Mirco Cervi z włoskiej firmy Cantori.

– Misternemu taboretowi trzeba tylko sprawić pikowane siedzisko, na krześle położyć wygodną poduszkę w kwiaty, a łóżko zasłać patchworkiem lub kolorową narzutą. Ale przytulności kutym meblom dodadzą nie tylko tkaniny. Kawowy stolik ładnie będzie wyglądał z drewnianym blatem, a ogrodowe fotele wyplecione wikliną lub ratanem – dodaje.

Dzisiaj kute meble kojarzą się przede wszystkim z ciepłymi, kobiecymi wnętrzami. Toaletki i stoły z żelaza znajdziemy w domach w stylu prowansalskim, zaraz obok przecieranych szaf, kredensów i ław. – Pasują i do wnętrz klasycznych, prostych, minimalistycznych i do rustykalnych, i do barokowych, kolorowych, pełnych tkanin – podpowiada Mirco.

– Do wyboru są różne wykończenia mebli: rama łóżka może być prosta lub bogato zdobiona roślinnymi ornamentami, postarzana lub pokryta srebrem albo złotem. Całości dopełniają stylowe okucia, gałki, haczyki, wieszaki... Nie trzeba ich daleko szukać – w małych sklepikach i warsztatach przy warszawskim placu Grzybowskim można buszować bez końca.

Znalazłam tam oryginalne drzwiczki do pieca, zamki, zasuwy i uchwyty – przy odrobinie wyobraźni zwyczajny mebel zamienimy w unikatowy „antyk”. A jeśli potrzebujemy czegoś większego, warto wybrać się na targ staroci – koleżanka kupiła kiedyś na Kole zardzewiałe ramy starego łóżka, oczyściła je, pomalowała i sama dobrała materac.

Okucia i żelazne meble najbardziej podobają się dlatego, że mają niepowtarzalne i oryginalne kształty – nigdy nie powstaną dwa identyczne łóżka ani krzesła. Choć żelazo nie jest metalem szlachetnym, szlachetne są formy, które można mu nadać. Bo z kutymi meblami jest jak z kobietami. Nie ma brzydkich, są tylko trochę zaniedbane.


Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm

reklama