Wybieramy farby i tapety

Ściany

Szaleństwo kolorów i kwiatowych wzorów opanowało nasz dom.

Czyżbyśmy trafili na łąkę? Czujemy zapach świeżości i wiosennego wiatru.

W Anglii tapety były zawsze, teraz zaczęły przekraczać kolejne granice, i to nie tylko państwowe. Tapetuje się garderoby, hole, wnęki, a nawet... meble.

Zapytana o trendy, Marta Kochman z firmy Decodore uśmiecha się. – Jakie trendy? Najważniejsza jest konsekwencja. W projektowaniu wnętrz, podobnie jak ubrań, wszystko musi do siebie pasować. A wybór jest ogromny – podkreśla. Są kwiatowe kolekcje nawiązujące do tego, co już było, bo ludzie lubią sięgać do tradycji, np. marki Designers Guild. Są tapety ultranowoczesne, z metalicznym połyskiem Ulfa Moritza albo zabawne hiszpańskiej firmy Tres Tintas. Sprawiają wrażenie, jakby ktoś pomalował je kredkami. Istne szaleństwo. Możemy wybrać realistyczne kwiaty marki Zoffany. Jednak, inaczej niż w świecie mody, nie wprowadza się ciągle nowych kolekcji, raczej uzupełnia te, które już są w sklepach. Co wybrałaby do swojego salonu? – Od lat zajmuję się tkaninami i tapetami. Myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, tymczasem co nowość, to zachwyt. Może coś od marki Arte? – zastanawia się. – Białą tapetę ze srebrem, coś z palety szarości albo zachmurzone błękity.

Firmy farbiarskie co roku z dumą ogłaszają kolor roku. Benjamin Moore proponuje stonowany błękit przełamany szarością (Wythe Blue). Dulux zaś postawił na głębię koralu. – Lekko złamana czerwień to znak, że dobrze nam się powodzi – mówi Danusia Baprawska z Duluksa. – W czasie recesji decydujemy się na neutralne biele i szarości. Kiedy czujemy się pewniej, skłaniamy się ku intensywnym barwom.

Oprócz prezentacji króla koloru każda licząca się marka próbuje zaskoczyć wybraną paletą, intrygującymi zestawieniami albo technologią. Benjamin Moore proponuje aż 240 "nowych" barw. – Nie znajdziemy w nich ani grama szarego czy czarnego pigmentu, więc kolor będzie się zmieniał w zależności od pory dnia – wyjaśnia Marcin Poboży z firmy i dodaje: – Dzięki temu można poszaleć, stworzyć barwną historię.

Kładąc tapetę, musimy pamiętać o dopasowaniu wzoru, ale z malowaniem sprawa też nie jest prosta. Mój znajomy Marcin postawił na farby marki X. Kiedy ściany wyschły, zobaczył każde pociągnięcie pędzla. Postanowił więc zainwestować w Benjamina Moore’a i podpytał sprzedawcę, jak operować wałkiem. – Robiłem błąd – opowiada. – Malowałem w różnych kierunkach, a powinno się ciągnąć pędzel od lewej do prawej. I zdradza następne patenty: – Wałka nie można przyciskać, grunt i farbę kupujemy z jednej firmy, dajemy ścianie wyschnąć. I nie sprawdzamy tego palcem, tylko ufamy instrukcji. Nie malujemy w nieskończoność, dwa razy wystarczy. W przypadku Benjamina dopiero po miesiącu zobaczymy, jaki naprawdę wyszedł kolor na ścianach. Marcin na efekt jeszcze czeka.

Tekst: Beata Woźniak
Fotografie: archiwa firm

Nr 5 (113/2012)