jedwabne dodatki i ozdoby ślubne Decolove

W atelier Decolove – jedwabne dodatki i nietypowe ozdoby ślubne

Atelier artystów

Karolina robi ozdoby jak ze ślubnych pokazów haute couture. Ale jej tiary, wianki i kolczyki pokochały nie tylko panny młode.

reklama
ozdoby ślubne Decolove
NA SZEZLONGU W PRACOWNI, ZROBIONYM PRZEZ EWĘ MOROŃ, SIADAJĄ GŁÓWNIE PANOWIE MŁODZI, KTÓRZY PRZYCHODZĄ DORADZAĆ PRZYSZŁYM ŻONOM. ZAZWYCZAJ SĄ NIECO OSZOŁOMIENI TYM CAŁYM ZAWIROWANIEM.


Karolina bierze do ręki kawałek jedwabiu – gładką satynę, sztywny szantung, taftę, a najchętniej delikatny japoński habotai. Ostrymi nożyczkami wycina kwiatowe płatki, według szablonu, który narysowała. Trójwymiarowy kształt nadaje im za pomocą specjalnego narzędzia sprowadzonego ze Stanów – z mosiężnymi wypustkami zakończonymi kulkami różnej wielkości. Nagrzewa się je do wysokiej temperatury i naciskając, nadaje kształty tkaninie. – Sama uczyłam się, jak to robić, szukałam informacji w internecie, a potem miesiącami ćwiczyłam – mówi Karolina. – Przy okazji odkryłam, że tradycja robienia jedwabnych kwiatów ma aż 130 lat – zachwyca się.

Zamiast welonu – nietypowe ozdoby ślubne Decolove

Choć Karolina skończyła zarządzanie, zawsze miała artystyczną smykałkę. Jako dziewczynka szyła lalkom sukienki i robiła im domki, w których meble miały obicia, a okna zasłonki. 10 lat temu zaczęła tworzyć oryginalne jedwabne ozdoby dla dorosłych. W jej atelier coraz częściej pojawiały się klientki, które szukały czegoś, co mogłyby założyć na ślub znajomych. Naturalną koleją rzeczy przychodziły też panny młode. Chciały przybrać głowę czym innym niż welon.

W Polsce moda na nietypowe ozdoby ślubne właśnie się zaczynała, a Karolina wyznaczała trendy. Wymyślała opaski i grzebienie, wianki i tiary z mosiężnego drucika, ozdabiane półszlachetnymi kamieniami, kryształkami i kwiatami z jedwabiu, a ostatnio… ogromne kolczyki z jedwabnych płatków, prawdziwy hit. Robi je w różnych kolorach, a zakochała się w nich na przykład Monika Olejnik, która chętnie ozdabia nimi uszy w „Kropce nad i”.

> Zobacz także: Co kupić na prezent ślubny? <

Piękne kwiaty z jedwabiu

Kwiaty z jedwabiu stały się znakiem rozpoznawczym jej firmy – Decolove. Kilka lat temu Karolina pojechała do Paryża na wycieczkę do Atelier Legeron, które od 120 lat tworzy takie ozdoby dla największych francuskich domów mody. Gości oprowadzał prawnuk założyciela i opowiadał, jak krok po kroku powstają te cuda. Karolina wiele się nauczyła, ale swoje kwiaty robi według autorskich metod, np. nigdy ich nie maluje jak Francuzi. Za to ozdabia płatkami złota czy perłami. Co roku wymyśla nowy motyw przewodni.

W atelier artystki – stare meble i nuta nonszalancji

W atelier stoi wielki metalowy regał, a na nim kartony z tysiącem dodatków. Te, których właśnie używa, wkłada do płaskich pudełek z przegródkami i stawia na dużym stole. Spokojnie mogą pracować przy nim trzy osoby – Karolina ma już tyle zamówień, że pomagają jej dwie panie (dorobiła się też wspólników). Świeżo zrobione wianki, tiary i kolczyki wiesza na specjalnej tablicy na ścianie. I chwali sobie, że do pracy nie musi chodzić daleko.

nietypowe ozdoby ślubne Decolove
kwiaty z jedwabiu
atelier Decolove
OGROMNE RODZINNE ZBIORY KSIĄŻEK (OK. 1500 SZTUK) STOJĄ W DWÓCH RZĘDACH NA PROSTYM REGALE Z IKEA, KTÓRY ZASTĄPIŁ TELEWIZOR.


Decolove mieści się na parterze szeregowego domu w poznańskiej dzielnicy Wilczy Młyn, gdzie mieszka z córkami, piętnastoletnią Mią i trzynastoletnią Nel. Dom dostała od rodziców, a właściwie zamieniła się z nimi na swoje mieszkanie, bo uznali, że jest dla nich za duży. Zbudowany został 20 lat temu, więc Karolina postanowiła zrobić w nim małą rewolucję. Trwała parę lat, ale dziś wnętrze jest już prawie takie, jak chciała.

Zaczęła od wyburzenia części ścian, przede wszystkim tej w salonie. Były w niej dwa zwyczajnej wielkości okna, ona przeszkliła całą ścianę wychodzącą na taras i ogród. Do mebli, które zostały po rodzicach, choćby pięknego biedemeierowskiego kredensu i starego pianina, dodała własne. Wszystko tak, by wnętrze miało w sobie luz i nutkę nonszalancji. Przy stole jadalnym obok starych krzeseł stanęły nowoczesne, designerskie. Nad nim zawisła szklana lampa gałązka – prezent od przyjaciół na urodziny. W salonie jest klasyczna sofa, ale też huśtawka. – To pomysł, który przeniosłam z poprzedniego mieszkania – mówi właścicielka. – Z początku wisiała nisko, by dzieci nie zrobiły sobie krzywdy. Teraz jest wyżej i stała się ulubionym siedziskiem naszych gości. Zrobił ją mój tata, inżynier i prawdziwa złota rączka, a ja obiłam i ozdobiłam. – Gdzie najbardziej lubię tu być? – zastanawia się Karolina. – Oprócz pracowni chyba w wannie. Naprzeciw niej powiesiłam portrety ukochanych muzyków – Davida Bowie, Nicka Cave’a i Micka Jaggera. Miło się z nimi kąpać. Bo bez muzyki i jeżdżenia na rockowe koncerty nie wyobrażam sobie życia – dodaje.

Zobacz więcej zdjęć z atelier Decolove w galerii

Kontakt do artytski: decolove.com

TEKST: AGNIESZKA WÓJCIŃSKA
ZDJĘCIA: CELESTYNA KRÓL
STYLIZACJA: KAROLINA PYTLAKOWSKA