Rodzina czeka pierwszej gwiazdki
Stylowe i przytulneAneta, jej mąż, dwóch synów i kot Otis. Prezenty już zapakowane, karp na stole. Brakuje tylko pierwszej gwiazdki.
Dla Anety święta to zawsze podwójna radość. Po pierwsze, w komplecie spotyka się cała rodzina, na co dzień mocno zaganiana, a w domu cudnie pachnie, bo obie babcie to czarodziejki w kuchni. Po drugie, to rocznica ich przeprowadzki. Trzy lata temu, mniej więcej w tym czasie, wnieśli walizki do pachnącego świeżością wymarzonego domu. – W czwartek skończyliśmy urządzanie, w piątek przyjechała trzymetrowa choinka, w sobotę mąż przywiózł rzeczy z poprzedniego mieszkania, w niedzielę się wypakowaliśmy, a w poniedziałek mieliśmy wigilię – wspomina Aneta. Wszystko na wariackich papierach, ale trochę szaleństwa w życiu się przydaje.
Wcześniej mieszkali na Saskiej Kępie. Mieli apartament z ogromnym tarasem na ostatnim piętrze – ona, mąż, bliźniaki i kot Otis. Zrobiło się ciasno. – Chłopcy byli ruchliwi i bałam się, że mi z tego tarasu powypadają – śmieje się Aneta. Wtedy trafiła się działka w Józefowie. Kiedy pojechali ją obejrzeć, śniegu było z półtora metra, więc nie dotarli na miejsce. Ale zachwyciła ich okolica.
URZĄDZANIE. Aneta przez kilka lat mieszkała w Londynie. Spodobała jej się tamtejsza architektura, wykusze, szprosy w oknach. Tak chciała mieszkać. Znalazła gotowy projekt. Powiększyła jedynie hol i schody, dodając antresolę, na parterze zrobiła open space, na górze zaplanowała garderobę i pralnię. Wreszcie przyszedł czas na meblowanie i zaczęła kupować przeróżne rzeczy. – Po co ci to wszystko, przecież nie lubisz zagraconej przestrzeni – oponował mąż. – A może zrobimy sklep? – proponował. Podchwyciła pomysł, tym bardziej że przyjaciele ciągle pytali, gdzie wynajduje tak ładne drobiazgi. Otworzyła Koko & Bouquet w warszawskiej Promenadzie i kolejny w Wola Parku. Zaczęła podróżować do Holandii, Włoch, Francji. – Kupowałam to, co sama chciałabym mieć, ustawiałam w sklepie, a potem w domach klientów. Wszystko w bielach, szarościach, beżach z dodatkiem pasteli.
PRZERABIANIE. Aneta nauczyła się przy okazji renowacji. Uwielbia buszować po francuskich aukcjach. Kiedy mebel przyjeżdża do Polski, najpierw zdejmuje z niego kolor, szlifuje, zakleja dziury po kornikach i maluje. – Tu dotrę, tam przetrę, przy okazji złamię paznokieć i wszystko pochlapię farbą – śmieje się. Sprawia jej to ogromną frajdę. Mogłaby się nie ruszać z domu, tylko zajmować chłopakami i malowaniem. Jeśli jakiś mebel jej się znudzi, zmienia mu kolor i przestawia go w inne miejsce. Dba, żeby rzeczy nie było za dużo, bo lubi porządek.
ŚWIĘTA. – Szczerze? Mamy dwie babcie, które świetnie gotują. – Aneta nie owija w bawełnę. – Teściowa upiecze ciasta i pasztet z sosem z czarnej porzeczki. Mama zrobi smażonego karpia. Dla mnie zostaną dodatki, pomogę też w lepieniu pierogów. Bez tych smaków nie ma świąt. Aneta chce mieć czas dla bliźniaków. Razem przystroją dom. Ubiorą choinki, zrobią stroiki, udekorują schody i wejście do domu. Upieką też kruche ciasteczka. Chłopcy mają nawet swoje stolnice, wałki i uwielbiają kucharzyć. Ostatnio zaprosili rodziców na kolację... do jadalni. Były świece i wykaligrafowane menu: do wyboru parówki albo kanapka z serem. Jeden kelnerował, drugi przygotowywał jedzenie. Robienie świątecznych ciasteczek to cały rytuał. – Tańczymy, śpiewamy – śmieje się Aneta. – Potem pieczemy, próbujemy i w 15 minut wszystko znika.
PODPOWIADAMY: ŚWIĄTECZNE DEKORACJE: Jak udekorować kominek oraz Jak ozdobić okno
Tekst: Beata Woźniak
Stylizacja i przygotowanie dekoracji świątecznych: Anna Olga Chmielewska/holartstudio.pl
Zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Kontakt do właścicielki domu: www.koko24.pl