Można mieszać ze sobą wszystko, co się da. Tak powstaje przytulne wnętrze do życia – twierdzi Krystyna Dwernicka.

Oboje pochodzą z rodów arystokratycznych: Stanisław wywodzi się od legendarnego już dowódcy kawalerii z powstania listopadowego – Józefa Dwernickiego, a Krystyna z Radziwiłłów. Dwa lata temu los przygnał ich nad Sekwanę. Dla Stana to był powrót, bo tu się urodził i wychował. Dla Krystyny i synów, którzy dotychczas mieszkali tylko w Polsce – nowy dom. Francja i Paryż przypadły im do gustu.

Krystyna (zwana Kiki) jest dekoratorką i stylistką wnętrz, a dom traktuje jak wizytówkę swojego stylu. Nic nie jest tu przypadkowe, miejsce każdej rzeczy przemyślała, wybrała z uwagą i sercem. Wzorem, do którego dążyła i na którym kształtował się jej gust, był dom kuzynki, hrabiny Izabelli z Potockich d’Ornano, właścicielki firmy Sisley. To właśnie ona zainspirowała Kiki do odważnego zestawiania czasem nawet bardzo ostrych i kontrastowych wzorów i kolorów. – Nie umiałabym jednoznacznie określić, jak daleko można się posunąć, gdzie jest granica dobrego smaku, a czego już nie da się połączyć. To kwestia wyczucia – podkreśla.

Najtrudniejsze są początki. Łatwiej łączyć całe kolekcje ciekawych przedmiotów niż pojedyncze egzemplarze. Dlatego dom Kiki jest kolekcją kolekcji, które nawzajem się uzupełniają i wspierają. Wśród niezwykłych i barwnych przedmiotów są na przykład porcelanowe kwiaty „le cabinet de porcelaine”, zwierzęce głowy z papier maché, prace awangardowej grupy artystycznej Farfelus Farfadets, paryskie torebki.

Obok kominka w salonie wisi seria grafik przedstawiających scenografie i kostiumy teatralne; to dzieło pradziadka Stana, który był największym przyjacielem Toulouse-Lautreca i dyrektorem opery paryskiej. Są też współczesne prace: obrazy i pastele Krystyny Radziwiłł-Milewskiej (mamy Kiki), nastrojowe oleje Michała Zaborowskiego, portrety dzieci autorstwa Grzegorza Śmigielskiego. Dobrze pasuje do nich ulubiony przez panią domu Stasys Eidrigevicius, a także rzeźby z brązu bardzo zdolnego artysty Georgesa Jeanclosa, lampy z butelek i krzesła Pierre Marie Lejeune’a, ucznia Niki de Saint Phalle, twórczyni słynnych „Nan”.

– Szalenie ważna, wręcz niezbędna jest tu symetria – wyjaśnia Kiki. – Narzuca rygor, pozwala przy kompletnym przeładowaniu przedmiotami i wzorami uniknąć chaosu. No i nie można zapomnieć o świetle. Powinno być ciepłe, najlepiej włączone także w dzień, bo doświetlone wnętrze zawsze wygląda lepiej.

Zainteresowanie Krystyny tkaninami zaczęło się od uzbeckich suzani, z których każda wygląda jak magiczny ogród. Ponieważ bardzo się podobały przyjaciołom i znajomym, postanowiła poprzez swoją firmę „Dom i domek” sprowadzać je do Polski. Dziś Kiki, razem z Anne-Christine Gromnicki, prowadzi w Paryżu nową firmę dekoratorską – „Ack”.

Mieszkanie naprawdę robi wrażenie. Krystyna mówi, że choć wszystkim się ono podoba, klienci nie zawsze łatwo akceptują jej projekty. Trzeba mieć nie lada odwagę, aby urządzić dom „w stylu Dwernickiej”. Jedno jest pewne – nie będzie banalnie.


Tekst i stylizacja: Kasia Mitkiewicz
Fotografie: Joanna Siedlar

reklama