Jest tu wszystko, co Anna i Konrad lubią najbardziej: trochę Warszawy, trochę Krakowa, dobra sztuka, ciut art déco i perełki z antykwariatów.

Ania ze starego Mokotowa i Konrad ze starej Ochoty. Spotykali się pośrodku, na Polu Mokotowskim. Kiedy wreszcie postanowili zamieszkać razem, wybrali jego kamienicę z widokiem na Filtry.

Promienisty rozkład

Gdy Konrad był sam, urządził się oszczędnie i praktycznie, jak to kawaler, bez zbędnych szaf na buty, komód, dywanów, luster. Zresztą mieszkanie w starej kamienicy broni się samo – wysokie na cztery metry, z olbrzymimi oknami, sztukateriami i niespotykanym już dziś promienistym rozkładem (z centralnie położonego holu wchodzi się do każdego z pokoi). Do tego zieleń i zabytkowe Filtry. Czego trzeba więcej?

Kobiece drobiazgi

Szybko się okazało, że kobiecego punktu widzenia. Ania wniosła nie tylko całą masę babskich drobiazgów i fatałaszków, ale i dwie życiowe pasje: do dobrej kuchni i polskiego międzywojennego malarstwa.

Najpierw, gdy się wprowadziła, zaczęli od poszukiwania miejsc, w których mogłaby schować swoje ubrania. Mąż stanął na wysokości zadania – sprezentował jej wiekową szafę, w której trzyma buty. – Nikt nie spodziewa się po salonowym meblu takiej zawartości – śmieje się właścicielka.

Kuchnia z dzieciństwa

Potem przyszła kolej na kuchnię, gdzie dały o sobie znać wspomnienia z dzieciństwa. Miało być przytulnie i z ogromnym stołem. Teraz Ania, prawniczka, nie tylko tu gotuje, ale też pracuje. – Zupełnie zapomniałam, że mam przecież gabinet – śmieje się. Ostatnio, gdy wpadły do niej koleżanki, przez bite osiem godzin krzątały się po kuchni. – Zrobiłyśmy sobie lekcję gotowania, zaprosiłyśmy mistrzynię od kuchni pięciu przemian.

Sztuka i antyki

W końcu przyszedł czas na sztukę i antyki. W Warszawie mają od lat swoje ulubione sklepy ze starociami, do których regularnie wpadają. Ale to im nie wystarcza. Gdy jadą odpocząć do zaprzyjaźnionej bacówki w Zakopanem, zawsze przeczesują krakowskie antykwariaty. Uzbierali już kolekcję pierwszorzędnych obrazów Zofii Stryjeńskiej i Rafała Malczewskiego oraz prace łódzkiego grafika Mariana Bocianowskiego ilustrujące powieść "Ulica Krokodyli" Brunona Schulza. Do tego artdecowskie meble i lampy.

Angielskie tapety

Nie mogło też zabraknąć angielskich tapet, które Anna zapamiętała, kiedy kilkanaście lat temu mieszkała na Wyspach. – Jestem fanką tradycyjnych, angielskich tapet w kwiaty. Ale jedyny kompromis, na który udało mi się namówić męża, to były pasy – tłumaczy. Trafiły do sypialni i łazienki.

Tekst: Ewa Opałka
Zdjęcia: Michał Przeździk
Stylizacja: Ola Buczkowska
Aranżacja wnętrz: Agnieszka Niewieczerzał

reklama