Dla prestiżu chętnie otaczamy się przedmiotami wartościowymi, świadczącymi o naszej pozycji. Ale niektórzy wydają bajońskie sumy na rzeczy o wątpliwej wartości, cenne tylko dlatego, że należały do jakiejś szczególnej osoby. Dziś będzie właśnie o zakupach… z miłości do gwiazd.

W październiku tego roku w chińskim Macao odbyła się nietypowa aukcja. Sprzedawano czterysta pamiątek po celebrytach. W zestawie między innymi aksamitna suknia księżnej Diany, kostium Batmana, estradowe stroje Elvisa, rękawice Jacksona. Do walki o rzeczy stanęło ponad dwa tysiące chętnych. Bo fan – to często fetyszysta. Poprzez pamiątki po adorowanym artyście czuje z nim duchowy i fizyczny związek. Dlatego pod młotek idą nie tylko przedmioty wartościowe, które odegrały jakąś rolę w historii popkultury – garderoba gwiazdy, kostiumy filmowe, instrumenty czy samochody. Nie mniejszym powodzeniem cieszą się...

Owłosienie w cenie

W sierpniu w amerykańskim Memphis na aukcję trafiły zawekowane włosy Elvisa Presleya, zachowane przez jego osobistego fryzjera. Systematycznie przycinaną plerezę Kinga rock’n’rolla zazwyczaj rozdawał znajomym – sobie pozostawił jeden piękny lok, który zamknął w słoiku. Piętnaście lat po śmierci fryzjera konserwę wystawiono na aukcję z ceną wywoławczą 20 tysięcy dolarów. Owłosienie Michaela Jacksona też drogo sprzedano. Pewien obrotny człowiek zdobył aż tuzin długich, krętych kosmyków króla popu – a to podczas kręcenia reklamy Pepsi, kiedy czupryna Jacksona stanęła w płomieniach.

Zdarzają się też fani skłonni wiele zapłacić za jakieś paskudztwo. Pewien entuzjasta sztuki aktorskiej Jacka Nicholsona zdobył jego zęby, mleczaki i trzonowce. Cena: 10 tysięcy dolarów! Z kolei William Shatner, jeden z bohaterów kultowego filmu „Star Trek”, spieniężył własny… kamień nerkowy. Znalazł się nawet amator na rentgen płuc Marilyn Monroe. Jeśli komuś wyda się to odchyłem od normy, zaprotestuję. A tradycja relikwii i relikwiarzy? W drogocennych kasetkach, puzderkach i innych jubilerskich cackach zamykane były różne części ciała świętych. Niekiedy naprawdę budzące estetyczne wątpliwości.


Tchnienie wspomnień

Kiedy śpiewała, że diamenty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny, wszyscy prawdziwi mężczyźni gotowi byli ofiarować jej te błyskotki. Czy to magia amarantowej sukni z wielką kokardą na pupie, opinającej sylwetkę największej seksbomby Hollywoodu lat 50.? Marilyn Monroe nie ma wśród żywych od prawie pół wieku, lecz kreacja z filmu „Mężczyźni wolą blondynki” (1953 rok) przetrwała. I w czerwcu tego roku została sprzedana w kalifornijskim domu aukcyjnym Profiles in History za niebagatelną kwotę 310 tysięcy dolarów.

Jednak najdroższą suknią świata, wylicytowaną na aukcji w Nowym Jorku jedenaście lat temu, okazała się biała, superobcisła kiecka, w której piękna blondynka złożyła Johnowi Kennedy’emu życzenia „Happy Birthday, Mr. President”: 1,27 mln dolarów. W ogóle pamiątki po MM idą jak woda. Sofa, na której polegiwała podczas sesji terapeutycznych; flakonik perfum Chanel No. 5 oraz łóżko, w którym kładła się „ubrana” tylko w ten zapach.

Konkurencyjne są jedynie kreacje Audrey Hepburn z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego” (1961 rok) – słynną „małą czarną” projektu Givenchy sprzedano w londyńskim Sotheby’s za ponad 800 tysięcy dolarów. O wiele mniej wydała fanka (fan?) aktorki, kupując koronkową suknię z filmu „Jak ukraść milion dolarów” – kosztowała ją, bagatela, 60 tysięcy funtów.

Rockowy sedes

Wiadomo, że muzyka nie zna granic. Miłość do niej – również. Wykorzystał to facet, który zamieszkał w domu nabytym po soliście zespołu Greatful Dead. Sprzedał sedes, zmywarkę i kilka innych sprzętów używanych przez rockmana. Podobno w doskonałym stanie. W jeszcze lepszym są meble, zamówione przez Michaela Jacksona przed śmiercią i nigdy nieużywane. W przeciwieństwie do pudła na gitarę Jimmy’ego Hendriksa. Ale co za frajda dotknąć legendy. Na pewno niesamowitych wzruszeń dostarczy też nabywcy militarna kurtka Jacksona, w której brał ślub z Debbie Rowe.

Ale nie zawsze powody, dla których darzy się sentymentem wybrane ciuchy, wynikają z uwielbienia dla gwiazdy. Przyczyny kultu bywają też natury osobistej. Pewien mężczyzna postanowił ocalić od zapomnienia wojenne przeżycia ojca, które symbolizowała… skórzana kurtka. Grube okrycie na kożuchu ocaliło życie amerykańskiego pilota. Z kolei ekspracownica ambasady skandynawskiej nie chciała się rozstać ze strojem krakowskim (bez butów), otrzymanym w dowód sympatii od mieszkańców Małopolski. Żeby móc stale chwalić się kreacją, dała ją do oprawy. Jak obraz. A były notabl wsadził w ramy… nożyczki wraz ze wstęgą, którą przeciął. Ku chwale własnych dokonań.


Tekst: Monika Małkowska
Fotografie: Bulls, BE&W, ONS, East News, PAP