Elegancki dom stoi na leśnej polanie 20 minut od Centrum Poznania.

Czasem pech wychodzi wszystkim na zdrowie. Gdyby ich poprzednie osiedle nie zrobiło się ruchliwe jak centrum Poznania, ten dom nigdy by nie powstał. Rano pachnie tu owsianką z owocami i miodem, w dzień ziołami, a wieczorem lasem, który otula dom. – Czujemy się jak na wakacjach – mówią Iwona i Paweł.

Wybór miejsca na wybudowanie eleganckiego domu

Razem z trzema synami: Mikołajem, Antkiem i Stasiem niedawno mieszkali w kameralnym miejscu po drugiej stronie lasu, na obrzeżach Poznania. Ich spokojna dotąd okolica rozbudowała się jednak w mgnieniu oka tak bardzo, że czuli się, jakby żyli w centrum. Trzeba było się wynieść. – Na szczęście niedaleko. Do starego domu na rowerze jedziemy 20 minut – opowiada Iwona. – No i mieszkamy na leśnej polanie, za oknem nic nam nie wybudują.

Zanim wybrała architekta, dobrze się przygotowała. – Jestem poznaniarą, muszę mieć porządek. Przejrzałam wiele projektów, książek, gazet. Zebrałam katalogi, albumy ze zdjęciami domów z Belgii, Holandii i północnej Francji, w magazynach wnętrzarskich zaznaczyłam te, które mi się podobają. Sofa taka, lampa taka. Dopiero wtedy zaczęłam szukać projektanta – opowiada. – Ciągle jednak trafiałam na ludzi, którzy mówili, że „się nie da”. A przecież nie chciałam niczego nadzwyczajnego: na przykład, żeby kuchnia miała okna na las i ogród warzywny, a nie na drogę i furtkę. Albo żeby drzwi do garażu były schowane z boku, bo szpecą ścianę. Ja swoje, a oni, że to niepraktyczne. Ale się uparłam. I w końcu trafiłam na Annę Smólską z pracowni A.N.I. w Poznaniu. Wystarczyło sześć spotkań i zaprojektowała dom od A do Z. Po 15 miesiącach mogliśmy się przeprowadzić!

Wystrój wnętrz domu
Od początku wiedziała, jaki ma być: bielone drewno, jasne ściany, kamienne podłogi, zgaszony błękit. Gdy usłyszał to architekt, Adam Kazecki z pracowni 1A1, powiedział: – Doskonały wybór! Pani Iwona wie, czego chce. – Jednak do kilku rewolucyjnych zmian pan Adam mnie przekonał – przyznaje Iwona.

Jej zależało na holu i salonie za zamkniętymi drzwiami, a projektant namawiał: – Nie, schody odwróćmy plecami do holu, uwolnijmy salon. Efekt: po wejściu do domu widzi się imponujący pokój dzienny i piękny hol, a nie klatkę schodową. Potem sypialnia. Przestrzeń była zamknięta, poszat- kowana. Pan Adam proponował: – Nie bójmy się, otwórzmy. Tak powstał rodzaj amfilady, z sypialni przez garderobę wchodzi się do łazienki. Nie bez dyskusji obyło się wybieranie stołu kuchennego, bo to dla Iwony sprawa bardzo ważna. Nie tylko zresztą stół, ale cała czterdziestometrowa kuchnia. Życie w tym domu kręci się wokół niej.

– Uwielbiam gotować, poświęcam na to mnóstwo czasu, zależało mi na tym, żeby lubili tu spędzać czas i domownicy, i goście – opowiada Iwona. – Pod ogromnym oknem znalazło się wygodne siedzisko, a w samej kuchni miał stanąć drewniany prostokątny stół, który wzięliśmy z naszego poprzedniego domu. I wtedy pan Adam powiedział: „Nie prostokątny, tylko okrągły”. I sam go zaprojektował. Miałam mnóstwo oporów, ale teraz ten stół doceniam. Spodobało mi się nawet to, że jest strasznie ciężki, bo chłopcy rozrabiają przy śniadaniu, a on ani drgnie. Jego metalowa noga waży chyba z trzysta kilogramów i w pojedynkę nikt go nie przesunie.

Parter to duża otwarta przestrzeń: kuchnia, jadalnia, salon. Dodatkowym pokojem jest czterdziestometrowy zadaszony w połowie taras. Można tam wejść i z kuchni, i z salonu. Wszędzie stoją miękkie sofy w kolorze niezapominajek i mlecznej czekolady.

Ogród z warzywniakiem

Oprócz warzywniaka oraz grządek z poziomkami i ziołami na polance znalazło się boisko. Najmłodszy syn, dziesięcioletni Staś, to zapalony piłkarz. Bracia już wiercą rodzicom dziurę w brzuchu, żeby postawić siatkę, bo ciągle muszą biegać do sąsiadów, żeby odzyskać piłkę.

Iwona się śmieje, że mogliby inspirować scenarzystów serialu „Rodzinka.pl”. Dorośli mają pokoje na dole, na górze rządzą chłopcy. – Synowie, szesnastoletni bliźniacy Mikołaj i Antek, mają sto pomysłów na minutę. Trudno za nimi nadążyć.

Genialnym wynalazkiem łączącym piętra i pokolenia jest... rura w łazience. Chłopcy zrzucają przez nią do pralni ubrania i zabawki, mama ma niezawodny „telefon”.

Tekst: Katarzyna Trębacka
Stylizacja i zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Kontakt do projektanta: Adam kazecki, pracownia 1A1, www.1A1.pl

Za pomoc w sesji dziękujemy sklepowi MIKa home, www.mika-home.pl

reklama